Translate

niedziela, 1 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 9

Życzenia dla wszystkich dzieci, starszych i młodszych.
∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅∅
Minął wyznaczony tydzień. Mija i Toshiro długo się zastanawiali czy wybrać oddział 12 pod dowództwem kapitana Urahary, czy oddział 5 którego dowódcą jest Sosuke Aizen. Dziś o godzinie dwunastej mieli stanąć przed kapitanem głównodowodzącym i poinformować o swym wyborze.

Młoda czarnowłosa dziewczyna wybudzała się właśnie ze snu. Usiadła i się przeciągnęła. Kątem oka dostrzegła leżącą na pościeli karteczkę, zdziwiona sięgnęła po nią i rozwinęła, by ją przeczytać
-Przepraszam, kiedyś zrozumiesz. Bądź ostrożna, nie możesz wszystkim ufać.
Ze zdziwieniem czytała napisane słowa raz jeszcze. Charakter pisma był jej znajomy, jednak nie mogła sobie przypomnieć kto tak pisze. Litery były lekko zniekształcone, co mogło świadczyć, że autor się śpieszył.
Zmrużyła oczy i wstała, wciąż trzymając dziwny liścik podeszła do szafy skąd wyjęła komplet kimona przeznaczony dla kadetek.
Udała się do łazienki by się odświeżyć i ubrać.
Po dwudziestu minutach siedziała w kuchni zajadając się kanapkami własnej produkcji.
Znikąd koło niej pojawił się Toshiro.
-O Toshiro, co tu robisz tak wcześnie, chcesz kanapkę?
-Nie, chodź szybko!
-Ale gdzie?
-Chodzi o kapitana Uraharę.
-Co się stało?-natychmiast się poderwała i ruszyła szybko za białowłosym.
-Był widziany jak wynosił kilka rzeczy ze swojego laboratorium...
-No i co? Przecież to są jego rzeczy...
-Wynosił rzeczy, których nikt nie powinien nigdy zobaczyć, z resztą razem z nimi przeniósł się do świata żywych i słuch po nim zaginął, nikt nie wie gdzie się znajduje.
-To niemożliwe!-powiedziała, stając.
-Kapitanowie twierdzą, że zdradził, tym bardziej że był widziany ostatni raz z niejaką Yoruichi...
-Z kim?
-Sprawdziłem, była kapitanem drugiego oddziału, księżniczka klanu Shihōin. Uciekła sto lat temu razem z kapitanem korpusu kidō. Byli wplątani w jakiś eksperyment w trakcie którego ucierpiało kilku kapitanów i poruczników. Kapitan Urahara był głównym podejrzanym, ale go uniewinniono.
-Co to za eksperyment?-spytała, ruszając przed siebie.
-Nie mam pojęcia, to są tajne informacje.
- Skąd to wiesz?
- Podsłuchałem.
-Sokka, to jest niemożliwe, to musi być jakieś nieporozumienie.
-Nie sadzę, niestety.
Dziewczyna zatrzymała się, przypominając sobie o porannym liściku. Włożyła rękę do kieszeni i go wyjęła.
-Co to?-spytał chłopak.
-Znalazłam to dzisiaj rano. -podała chłopakowi świstek papieru.
-"Przepraszam, kiedyś zrozumiesz. Bądź ostrożna, nie możesz wszystkim ufać." Co to ma być?
-To pismo Urahary-taicho, jestem tego pewna. Coś się musiało stać, jeśli uciekł bo jest zdrajcą, to po co mnie ostrzegał? Do tego twierdzi że nie mogę komuś ufać.
-Tylko komu?
Dziewczyna wzięła kartkę do ręki. Zanuciła krótką inkantację i papier po chwili stanął w płomieniach.
-Co robisz?
-Niech lepiej się o tym nikt nie dowie.
-Tak, masz rację, ale co jeśli tak na prawdę jedyną osobą której nie możemy ufać jest Kapitan Urahara.
-Nie, to nie możliwe, wychował mnie nie zrobiłby nic przeciw Soul Society. Ktoś go w coś wrabia.
-Mija, ja widziałem jak samodzielnie przechodził przez Senkaimon.
-Ale...
-Przykro mi, ale nikt go nie zmuszał by to zrobił.
-Ale jeśli ktoś  go zaszantażował?
-Mija, on jest jednym z kapitanów, naprawdę sądzisz że uległby szantażowi?
-Ale musi być jakieś wyjaśnienie!
-Wybacz, że to powiem, ale obawiam się że kapitanowie mogą mieć rację. Nie myśl na razie o tym, wszystko się wyjaśni.
-Mam nadzieję.
-Choć idziemy do kapitana Yamamoto, za nim pobiegłem po ciebie prosił byśmy przyszli wcześniej.
-Dobrze.-powiedziała podłamana.
                                           .......................................................
Zapukali do drzwi gabinetu kapitana Yamamoto, a po cichym pozwoleniu, otworzyli drzwi i weszli do środka.
-Wzywałeś nas?-spytała dziewczyna.
-Owszem, chcę wiedzieć jaki wybraliście oddział.
Zapadła krótka chwila ciszy, po czym odezwał się Toshiro.
-Oddział 5, Taicho*.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka kątem oka, wspólnie wybrali oddział 12, ale chłopak miał rację, że po zniknięciu kapitana Urahary lepiej będzie zostać w 5.
Dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową.
-Rozumiem, w takim razie oficjalnie zakończyliście szkolenie i zostajecie pełnoprawnymi shinigami. Poinformuję o waszej decyzji kapitanów. Udajcie się o dwunastej do kapitana Aizena, zrobi wam test i poda stanowisko w oddziale.
-Hai, arigato.
Skłonili się i opuścili pomieszczenie. Do spotkania ze swym nowym kapitanem zostało jeszcze trzy godziny, postanowili więc chwilę potrenować, a raczej się rozgrzać przed testem.

Stali na jednej z polan, w głębi lasu z dala od ciekawskich spojrzeń.
-Nie mam ochoty na Kido.-mruknęła dziewczyna.
-Żaden problem.-odpowiedział chłopak chwytając za miecz.
Nie walczyli siłowo, a raczej technicznie. Dziewczyna z kocim wdziękiem robiła uniki przed mieczem przyjaciela. Co jakiś czas wyprowadzała szybkie cięcia, które chłopak łatwo jednak blokował.
Dziewczyna zmrużyła lekko oczy gdy miecz chłopaka ściął kilka kosmyków jej czarnych włosów.
Miecz w jej dłoni rozbłysł lekkim światłem i podzielił się na dwa jednakowe. Natychmiast zaatakowała, chłopak rozszerzył lekko oczy gdy wokół dziewczyny zamigotało białe raiatsu tworząc za nią coś na wzór skrzydeł. Przez chwilę miał wrażenie że walczy z aniołem. Chłopak odskoczył przed cięciem i potknął się o kamień. Przeturlał się kawałek po ziemi, gdy spróbował się podnieść poczuł ostrze na szyi.
-Wygrałam.
Dojrzał stojącą przy nim dziewczynę, przyjrzał się jej, ale nie dostrzegł już tego światła.



Niebieskooka odsunęła katanę i pomogła wstać leżącemu.
-Wracajmy już, muszę się wykąpać i przebrać.
-Jasne.
Piętnaście minut przed południem obydwoje byli gotowi, ruszyli więc spokojnym krokiem w kierunku bazy oddziału piątego. Na miejsce dotarli dokładnie o dwunastej. Przeszli przez bramę i ruszyli na poszukiwania Sosuke Aizena.
Odprowadzały ich zaskoczone spojrzenia członków oddziału.
-Zgubiliście się dzieciaczki?-usłyszeli.
Odwrócili się by dojrzeć grupkę shinigami.
-Nie.- odpowiedziała dziewczyna.
-Mówisz że nie, jesteś pewna?
-Tak.
Kilka osób się zaśmiało.
-W takim  razie czego tu szukacie?
-Kapitana.
-A kto wam powiedział, że on was przyjmie?-zaśmiał się wrednie.
-Yamamoto-sama.
-Przecież to ta dwójka co pokonała porucznika Mizuno na pokazach.- powiedziała jedna z  dziewczyn z grupy.
-Wybaczcie, ale jesteśmy już spóźnieni i musimy iść.-powiedział Toshiro, odwrócił się razem z Miją i ruszyli przed siebie.
Na końcu uliczki dostrzegli mężczyznę.
 -Cieszę się że już jesteście. Kapitan Yamamoto poinformował mnie, że wybraliście mój oddział.-powiedział gdy tylko do nich podszedł.
-Konichiwa, Taicho(dzień dobry, kapitanie).
Skłonili głowy w geście szacunku.
-Zrobimy wam test. Jedno z was będzie walczyć z moim porucznikiem, który nie wypełnia swych obowiązków i chcę go zastąpić. Następnie odbędzie się drugi pojedynek, będziecie w nim walczyć między sobą.
Dajmy, że walczyć będzie Toshiro, jeżeli wygrasz z porucznikiem, a przegrasz z Miją. Mija zostanie porucznikiem a ty drugim oficerem. Zaś jeżeli wygrasz oba pojedynki, ty zostaniesz porucznikiem, a Miji przydzielę stanowisko odpowiednie do tego co zademonstruje. Chodźcie za mną, pójdziemy na pole treningowe, między czasie ustalcie kto walczy w pierwszym pojedynku.
Obydwoje wymienili się zszokowanymi spojrzeniami. Zaraz po akademii mieli awansować tak wysoko
w hierarchii. Przecież nie dadzą rady... Szli pięć minut, w tym czasie kapitan nie odezwał się ani jednym słowem.
Weszli na duży teren na którym znajdowali się chyba wszyscy członkowie oddziału.
-Więc kto walczy?
-Ja.-powiedziała dziewczyna.

*wiem że Toshiro był w oddziale 10, ale to moje FF i będzie w 5  :-p
Do następnej noci :-)