Translate

wtorek, 6 czerwca 2017

ROZDZIAŁ 24


- Okej, skoczę do szpitala, może Yosuke sobie coś jeszcze przypomniał i jeszcze do Piątki. Porozmawiam z tym Shinigami, który wtedy stacjonował w Karakurze. Aizen-Taicho na pewno będzie wiedział kto to był.
- Taa... Ja idę opieprzyć Matsumoto za nie zrobienie dokumentów, które wypełnić jej kazałem, a potem idę spać. Tobie też radzę odpocząć. Wykończysz się, a ta sprawa i tak nie zamierza nigdzie uciec.
- Jasne. Zrobię co mam zrobić i idę spać.
- Już to widzę. Rób co chcesz. Ja Ne.
- Ja Ne.
      Odprowadziła Hitsugaye wzrokiem, po czym udała się do szpitala.
- Dzień dobry, Yosuke - san. - weszła do sali i zastała siedzącego mężczyznę z talerzem zupy.
- Dzień dobry. Cieszę się, że wróciłaś...eeem...Czyli mogę mówić po imieniu, tak? - zaśmiał się niepewny.
- Tak.
- Miło, że przyszłaś, Mija-sama.
- Obiecałam. - usiadła obok. - Jeśli chcesz zjeść, to wrócę za chwilę.
- Nie i tak jest gorąca. Nic nie szkodzi.
- Dobrze.
- Jak misja? - zapytał, odkładają zupę na stolik.
- Tragedia. - westchnęła cicho.
- Jak to?
- Proszę. - podała mu zdjęcia, które wykonał Oddział Dwunasty i które im przekazali.
- To jest?
- Miejsce, które nam wskazałeś.
- Jestem pewny, że była tam... - chciał wytłumaczyć.
- Spokojnie. Nie wiemy co tam było. Na drzewach znaleźliśmy ślady, jakby ktoś przywiązywał do nich puste. Ziemia była mocno spulchniona i przesiąknięta energią duchową. Coś tam było i zostało to ukryte.
- A oddział Dwunasty co odkrył?
- Nic... Popełniłam błąd i zostawiłam ich tam samych z oficerem Jedenastki do ochrony. Sami poszliśmy w teren. Jak wróciliśmy Abarai spał na drzewie i nie wiedział co się dzieje. Pracujący ludzie byli pewni, że przed sekundą z nim rozmawiali. Do tego ich świadomość została zatrzymana gdzieś wieczorem. Byli w zupełnym szoku, gdy im powiedzieliśmy, że jest ranek.
- Sokka.
- Cholera! Powinnam była to...
- Nie można wszystkiego przewidzieć, Mija-sama. Tak widocznie miało być. Znajdą się inne dowody.
- Arigatou. Ktoś zmodyfikował ich pamięć i usunął wszelkie dowody. Jednak wiemy, że plusy tam trafiały, że były tam puste, że zaatakował was ktoś z naszych i że ten ktoś nie chce być odkryty.
- Kido, umożliwiające modyfikację wspomnień jest bardzo skomplikowane z tego co wiem.
- Skąd wiesz?
- Asari, kiedyś o tym wspominała. Powinnaś ją o to zapytać. Jej Zanpakuto pozwala na zawładnięcie ludzkim umysłem. Może dzięki temu między innymi hipnotyzować. Zna zwykłe metody hipnozy i może będzie wstanie wyciągnąć z ich wspomnień to co zostało zniszczone.
- Tak, ta sprawa robi się zbyt poważna. Będę musiała im przynajmniej o tym powiedzieć. Gdybym tam była...
- Może tak było lepiej. Gdybyś tam była, Mija-sama, to, to coś nie zdołałoby nikogo zahipnotyzować, więc zaczęłoby walczyć, ktoś mógłby ucierpieć.
- Ech, pewnie masz rację. - oparła się o oparcie. - Dopiero co wróciliśmy i nie zdążyłam zapytać. Wiesz jak się mają pozostali?
- Hai! Obudzili się, choć są jeszcze słabi. Unohana- Taicho powiedziała, że ja szybko wracam do zdrowia, więc za niedługo mnie wypuszczą, jednak będę musiał jeszcze trochę odpocząć. A u pozostałych wszystko zależy od tego jak szybko dojdą do siebie.
- Sokka. A ty czujesz się już lepiej? Wczoraj byłeś cały obolały.
- Tak, już lepiej. Najchętniej to już bym wyszedł, ale jak zapytałem o taką możliwość Kapitan Unohane to prawie na zawał zszedłem.
- Niech zgadnę. Uśmiechnęła się delikatnie, powiedziała ciepłym tonem, że nie, a ty miałeś wrażenie, że zaraz zginiesz.
- Dokładnie.
- Dlatego robię wszystko by nie lądować w szpitalu. - zaśmiała się. - Dobrze, pójdę zobaczyć jak się mają pozostali i muszę jeszcze odwiedzić kogoś.
- Ktoś z twoich bliskich tu leży?
- Tak, bliska przyjaciółka. Niestety jeszcze się nie obudziła.
- W takim razie do zobaczenia, Mija-sama.
- Tak, do zobaczenia, Yosuke-san. Mam nadzieję, że Unohana-Taicho szybko cię wypuści.
- Ja również. - wyszczerzył białe zęby.
- Smacznego.
- Arigatou. Ach, Taicho?
- Hai?
- Zapomniałbym. Przypomniałem sobie jeden drobiazg.
- Słucham. - wróciła natychmiast do sali.
- Kiedy tam przyszliśmy, miałem wrażenie, że spod ziemi dochodzą krzyki. Było to jednak bardzo ciche i zagłuszał to wiatr, więc nie wiem czy mi się nie wydawało.
- Krzyki? - zamyśliła się. - Dobrze, dziękuję.
- Sayonara, Taicho.
- Odpoczywaj.
       Ze szpitala wyszła dopiero po godzinie. Jednostka trzecia okazała się być bardzo wesołymi ludźmi. Wydaje się, że od razu wszyscy polubili Mije. Każdy opowiedział jej co się wydarzyło, nic nowego się jednak nie dowiedziała. Każdy mówił to samo tylko z innej perspektywy. Mimo szerokich uśmiechów i ich otwartości nie zdołali ukryć smutku po stracie przyjaciół. Mija bez trudu to zauważyła. Po wyjściu od ostatniego członka grupy trzeciej poszła do Ayano, która wciąż była nieprzytomna. Zmęczona skierowała się w stronę koszar Oddziału Piątego. Miała wielką nadzieję zastać Aizena-Taicho, lub przynajmniej Hinamori. Pchnęła główną bramę i zatrzymała się, spodziewając zatrzymania przez strażników. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Rozejrzała się i dostrzegła śpiących obok dwóch mężczyzn. Westchnęła cicho. Nic się nie zmienili. Podeszła do budki wartowniczej i zabrała z niej pędzel i tusz. Ukucnęła przed nimi i domalowała im wąsy, bródki i ogromne okulary. Uśmiechnęła się z samozadowoleniem.
- Dzień od razu staje się piękniejszy.
      Odłożyła wszystko na swoje miejsce i wróciła do śpiących.
- CO TO ZA SPANIE NA SŁUŻBIE!!! - krzyknęła im do uszu.
       Obydwoje natychmiast zerwali się na baczność.
- PROSZĘ WYBACZYĆ! TO SIĘ WIĘCEJ NIE POWTÓRZY!
- Jasne, mówicie tak za każdym razem.
- Mija-sama? Dawno cię tu nie było. - uśmiechnął się jeden ze strażników.
- Zaledwie tydzień, ale już wykorzystujecie okazję by spać na służbie.
- Ech, sumimasen. - podrapali się po głowię.
- Potrzebuję porozmawiać z Aizenem-Taicho. Zastanę go?
- Powinien być jeszcze w swoich komnatach.
- Dzięki.
- Do zobaczenia, Mija-sama.
- Ja Ne.
      Ruszyła w stronę Kapitańskich komnat, odliczając cicho pod nosem.
- 3...2...1...
- Wooo, co ty masz na twarzy!? - usłyszała wybuch śmiechu za plecami.
- Ja? Patrzyłeś w lustro?
- Czekaj... - sapnęli obydwoje. - Mija-sama!
- Nie spać na warcie! - odkrzyknęła.
       Machnęła im ręką i poszła dalej pozdrawiana wciąż przez kolejnych członków oddziału.
- Mija-chan! -  podbiegła do niej z uśmiechem Hinamori, nowa Porucznik oddziału.
- Cześć, Momoi. Jak tam ci idzie jako Porucznik?
- Wszystko w porządku. Kapitan Aizen bardzo mi pomaga.
- Aizen-Taicho jest świetnym dowódcą na pewno będzie ci się dobrze pracowało.
- Też tak sądzę. A tobie jak idzie?
- Ech, ciężki orzech do zgryzienia, ale nie ma rzeczy nie do zrobienia. - uśmiechnęła się lekko.
- Co cię do nas sprowadza?
- Muszę porozmawiać z Taicho. Zastałam go?
- Hai! Jest w swoich komnatach, ale musisz się pośpieszyć bo za niedługo wychodzi.
- W takim razie lecę. Do zobaczenia.
- Ja Ne.
      Mija wspięła się po schodach i podeszła do drzwi, nim zdążyła się zapowiedzieć usłyszała krótką wymianę zdań między Kapitanem Aizenem a kimś jeszcze.
- Mam nadzieję, że dobrze zapamiętasz co powiedziałem, Aizen.
- Nie musisz się o to martwić. Zapamiętam. A teraz prosiłbym cię byś wyszedł.
      Mija odsunęła się o krok, gdy drzwi się rozsunęły i stanął w nich Kapitan Trzeciego oddziału, Ichimaru Gin.
- Oy, widzę Aizen-Taicho, że masz dzisiaj mnóstwo gości.
- Któż to znowu przyszedł. Och, Mija-chan? Proszę wejdź.
- Żegnam Kapitanów. - uśmiechnął się paskudnie Ichimaru.
      Mija odprowadziła mężczyznę wzrokiem i weszła do gabinetu Kapitana.
- Dzień dobry, Aizen- Taicho, przepraszam, że tak bez zapowiedzi.
- Nic się nie stało. Co cię sprowadza?
- Aizen-Taicho, czy wszystko jest w porządku?
- Chodzi ci o Ichimaru? Nie musisz się martwić. Po prostu nie zgadzamy się w kilku kwestiach.
- Sokka.
- Jak ci idzie z oddziałem?
- Ech, są oczekiwane trudności, ale opanuje je wciągu najbliższych dni.
- Rozumiem. Zawsze lubiłaś mieć wszystko pod kontrolą.
- Nie lubię nieoczekiwanych wydarzeń. Gdy oddział cię nie słucha różne rzeczy mogą się wydarzyć. Z resztą na pewno zdajesz sobie z tego sprawę.
- Oczywiście.
- Właściwie przyszłam do jednego z twoich ludzi.
- Kogo takiego?
- Nie jestem pewna. - uśmiechnęła się. - Muszę porozmawiać z tym co patrolował Karakure wczoraj rano. Między czwartą, a piątą zmieniał się z oficerem jedenastki.
- Sokka. Chodzi o atak na twoich ludzi.
- Hai! Słyszałeś o tym?
- Doszły mnie słuchy. Z tego co pamiętam to Nagisa-kun wtedy tam stacjonował. Atori! - zawołał.
       Mija skrzywiła się, słysząc imię swej dawnej podwładnej.
- Hai! - uklękła przed drzwiami, czekając na słowa Kapitana.
- Przyprowadź proszę Nagise-kun. Mirini-Taicho chciałaby z nim porozmawiać.
- Tak jest!
      Dziewczyna odeszła a Mija prychnęła pod nosem.
- Jak to jest, Mija-chan? Ze wszystkimi z taką łatwością nawiązujesz kontakt a z nią nie potrafisz się dogadać.
- Od samego początku jak dołączyła do oddziału, działamy sobie na nerwy.
      Zasłoniła usta, gdy nie zdołała powstrzymać ziewnięcia.
- Przepraszam.
- Wyglądasz na zmęczoną.
- To nic takiego. Zbyt mało snu źle na mnie działa, ale ogarnę co mam do ogarnięcia i sobie odpocznę.
- Mam nadzieję. Pamiętaj, przepracowywanie się nie jest zdrowe.
- Tak, wiem.
- Melduje się Nagisa Kaneko. - usłyszeli za drzwi.
- Wejdź, proszę. - pozwolił Aizen.
- Hai! - rozsunął drzwi i przekroczył próg. - Ohayo Gozaimasu. - skłonił się.
- Mirini-Taicho, ma do ciebie kilka pytań.
- Hai? - zwrócił się w stronę swej byłej Porucznik.
- Wczoraj skończyłeś patrolować miasto Karakura, prawda?
- Hai! Stacjonowałem tam przez miesiąc.
- Mniej więcej wtedy gdy zmieniałeś się z oficerem Jedenastki, w Trzeciej strefie zostali zaatakowani moi ludzie. Zauważyłeś coś może?
- Ja... Nie, nie wiedziałem, że jest tam ktoś poza mną. Nie wyczuwałem ich. Żadnej energii, walczących też nie czułem.
- Sokka.
- Nic więcej nie wiesz, Nagisa-kun? - zapytał Aizen.
- Niestety nie. Nie mogę pomóc.
- Dziękuję. To wszystko.
- Możesz już iść. - odprawił go Aizen.
- Hai! Przykro mi, Mija-sama. - skłonił się i wyszedł.
- No trudno. - westchnęła, przecierając zmęczone oczy.
- Napijesz się ze mną herbaty, Mija-chan? Możemy porozmawiać, jeśli zechcesz. Może będę mógł jakoś pomóc.
- Bardzo chętnie napiłabym się z tobą herbaty, Taicho, ale nie dzisiaj. Jestem zmęczona a zostało mi jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. A co do moich problemów, to nie martw się. Poradzę sobie, jak zwykle, to tylko kwestia czasu. - uśmiechnęła się.
- Rozumiem. W takim razie, zapraszam na herbatę, gdy tylko znajdziesz chwilę. Chętnie posłucham jak sobie radzisz, Mija-chan.
- Oczywiście, Taicho. Miłego dnia.
      Poszła w stronę swego oddziału, chcąc się upewnić czy nic się nie wydarzyło podczas jej nieobecności. Przeszła przez tunel i otworzyła drzwi do wnętrza bazy.
- Dzień dobry, Taicho. Już wróciłaś? - przywitał się z nią strażnik.
- Hai! Niedawno. Wiesz może czy Fumiko już jest dostępna?
- Tak, przed sekundą weszła do Twojego gabinetu, Taicho, z jakimiś dokumentami.
- Arigatou.
     Otworzyła drzwi i dostrzegła, odkładającą na półki dokumenty, dziewczynę.
- Ohayo, Fumiko.
- Mija-sama, wróciłaś. - ucieszyła się. - Jak misja?
- Tragedia. - westchnęła. - Mogłabyś mi wezwać oddział specjalny? Muszę z nimi o tym porozmawiać. Powiedz im, że już dość długo nie spałam i jak będą mnie próbowali denerwować to źle skończą.
- Hai! - wyszła.
      Mija wzdychając ciężko usiadła za biurkiem i spojrzała na plik dokumentów zaadresowany do niej.
- Świetnie. Jeszcze to do roboty. Później. - mruknęła, opierając się o miękkie oparcie i przymykając oczy. Drgnęła gdy drzwi się otworzyły. Usiadła prosto, patrząc na wchodzących podwładnych.
- Wzywałaś? - zapytał Azuma.
- Hai! Chcę z wami porozmawiać o mojej misji.
- Jesteśmy zawieszeni. - prychnął Nitori.
- To nie znaczy, że nie będziecie odpowiadać na moje wezwania.
       Spojrzała po ich twarzach i ciśnienie jej się podniosło.
- Fumiko, gdzie jest Porucznik?
- Ja... nie mogłam go znaleźć.
- Fumiko?
- Powiedział, że jest zajęty.
      Mija spojrzała uważnie na dziewczynę, a ta spuściła głowę.
- Powiedział, że ma gdzieś twój rozkaz i nigdzie nie idzie.
- Nie szkodzi.
- Nani? - zdziwiła się.
- Mam zamiar porozmawiać z wami wszystkimi, więc dopóki nie raczy się pojawić, będziecie tu stać.
- Ale, przecież to nie nasza wina, że on zlekceważył polecenie! - oburzył się Tora.
- Nie twierdzę, że wasza. To jego wina, że wy tu będziecie stali.
- Pójdę po niego, jeszcze raz.
     Mija kiwnęła głową, pozwalając kobiecie wyjść.
- Nie możesz nam po prostu powiedzieć o co chodzi, a my mu to przekażemy, albo wezwiesz nas jak się pojawi?
- Nie. - przerwała, patrząc w niebieskie oczy Tory, które nagle zaczęły zmieniać kolor.
- Nie patrz się tak. - prychnął, a oczy zrobiły się jadowicie zielone.
- Gomen. - mruknęła, odwracając wzrok.
- Zmieniają kolor w zależności od emocji. - wytłumaczył z jakiegoś powodu.
- Więc zgaduję, że jesteś zły, albo poirytowany.
- Jak jestem zły są czerwone.
- Zapamiętam, będę wiedzieć kiedy zejść ci z drogi.
      Chłopak uśmiechnął się lekko.
- Jak jest rozbawiony robią się fioletowe.  - wtrąciła Azuri, patrząc chłopakowi w oczy.
- Azuri, ty paplo.
- Lubię ten kolor.
- Tak, bardzo ładny odcień. - uśmiechnęła się Mija, podziwiając piękną, fiołkową barwę.
- A teraz się zawstydził. - zaśmiała się wesoło Azuri.
       Mija spojrzała na nią z uśmiechem, taką mogłaby ją oglądać codziennie. Następnie spojrzała w lekko różowawe oczy chłopaka.
- Azuri, ty mała...- oczy na nowo zrobiły się zielone.
- Nie krzycz po niej! - przerwała mu Asari.
- Nie krzyczę. To ty nie krzycz po mnie!
- Nie będziesz mi mówić co mam robić.
- Oy, oy, spokojnie. Żadnych awantur. - uspokoiła sytuację Mija, widząc jak oczy chłopaka błyszczą krwistą czerwienią.
- Jak dzieci. - prychnęła Nala. - O co wam znowu poszło?
- Nie porównuj mnie do niego!
- Nie porównuj mnie do niej!
      Mija patrzyła na nich ze zdziwieniem. Zachowują się zupełnie inaczej niż zwykle. Spojrzała na drzwi, które znów się otworzyły. Stanęła w nich jednak jedynie Fumiko.
- Przykro mi, już go tam nie było. Nie wiem gdzie może być.
- Świetnie. - westchnęła. - To ja zajmę się tymi kilkoma raportami i sobie na niego poczekamy. Chyba, że ktoś wie gdzie może być.
- Asashi ma miejsce w Azylu gdzie siedzi, gdy nie chce by ktoś mu przeszkadzał. Mogę po niego iść.
- Idź. Nie pozabijajcie się. - odesłała Azume.
       Z westchnieniem złapała za dokument z Drugiego oddziału.
- Taicho?
- Hmm? - zerknęła na Fumiko.
- Wyglądasz na zmęczoną. Kiedy ostatnio spałaś?
- Wstałam o dziewiątej. - zerknęła na zegarek, wskazujący dziesiątą rano.
- Dzisiaj?
- Wczoraj. - mruknęła, otwierając zwój i z zaciekawieniem czytając dokument napisany przez samą panią Kapitan.
- Powinnaś odpocząć.
- Chciałabym, ale ktoś mi na to nie pozwala i mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia.
- Sokka.
- Haraki-san?
- Hai? - spojrzała na Kapitana.
- Orientujesz się czego może chcieć od ciebie Kapitan Sui-Feng?
- Ja... nie mam pojęcia. - wyglądała na zdenerwowaną.
- A to ciekawe. Bo czytam właśnie napisane przez Panią Kapitan zażalenie na ciebie, za pobicie jej trzech oficerów.
- Pobiłaś oficerów z Dwójki? - spytał zaskoczony Tora.
- To nie tak. Zaczepiali mnie i nie chcieli dać spokoju. Broniłam się. Ostatnim razem, powiedziałaś, że mogę się bronić.
- Był ostatni raz? - zapytała Asari.
- Taa, kilku idiotów z Jedenastki. Nie przeczę, Haraki-san, ale prosiłam byś nie wysyłała ich do szpitala.
- Azuri! - powiedzieli ostro Tora z Asari jednocześnie.
- To był wypadek. Nie chciałam.
- Hmm, z tego co pisze, jeden ma połamany nos i szczękę, drugi dwa, a trzeci trzy żebra.
- Nieźle młoda. - parsknął śmiechem Nitori.
- Sami posłuchajcie...ekm...ekm...- odkaszlnęła teatralnie. - " Jestem wielce oburzona Kapitan Mirini, atakiem twojej Trzeciej oficer na moich podwładnych. Liczę, że zostanie ona za ten czyn ukarana. To niedopuszczalne by twoi ludzie pałętali się po Seireitei i zagrażali bezpieczeństwu innych oddziałów, ale nie ma co się dziwić, skoro dowództwo nad tą bandą przejęła tak niedoświadczona i nieodpowiedzialna osoba jak Ty... Dalej jest już zbyt wiele wulgaryzmów by było przyzwoite czytać to na głos. Ech, ta kobieta jak zwykle pała do mnie niezachwianą sympatią. - westchnęła.
- Taicho? Co teraz zrobisz? - zapytał Tora, patrząc z niepewnością na Azuri.
- Wypadało by jej odpisać. Utrapienie...
- Co, będziesz ją przepraszać? - parsknęła Misaki.
- Przepraszać? Za co, niby? Mam zamiar napisać dwa zażalenia. Jedno za napastowanie przez jej oficerów moich ludzi i złe traktowanie kobiet. A drugie za wysyłanie wulgarnych i bezsensownych zażaleń i niepotrzebne dowalanie mi pracy.
- Na prawdę to zrobisz? - zdziwiła się Nanami.
- A czemu by nie? Nie lubię jej... Rany, ale dziecinada.
      Zamyśliła się na chwilę, po czym wzruszyła ramionami i zabrała się za pisanie.
- Taicho?
- Hai? - zapytała, nie odrywając wzroku od papieru.
- A co ze mną? Kapitan Sui-Feng oczekuje, że mnie ukarzesz za to co zrobiłam.
- Taa... tych zażaleń też oczekuje.
       Tora parsknął śmiechem, a jego oczy zrobiły się intensywnie fiołkowe.
- Jak już tak bardzo chcesz karę, to zaniesiesz tej kobiecie zażalenia jak skończę... Lepiej nie czekaj aż je przeczyta. - uśmiechnęła się, kończąc pierwszy.
- Nie rozumiem... - mruknęła dziewczyna.
- Nie interesują mnie oczekiwania innych Kapitanów. Nie będę cię karać za takie głupoty. Skoro byli tak tępi by napastować o wiele silniejszą od siebie osobę, to niech się męczą. Inna sytuacja by była jakbyś któregoś zabiła. - spojrzała uważnie na dziewczynę.
- Hai...
- Mówiłam ci. Nie potrzebujemy strat nawet wśród bezmózgów.
      Skończyła drugi list i podała oba dziewczynie.
- Zanieś je, jak już Porucznik nas zaszczyci swą obecnością.
- Hai!
      Oparła się o oparcie i w złym nawyku zaczęła się huśtać, czekając na mężczyznę.
- Gdzie oni są. - prychnął zirytowany Tora. - Ile można czekać?!
      Mija potrząsnęła głową by nie zasnąć i spojrzała na zegarek wskazujący za piętnaście jedenastą.
- Taicho?
- Haaai? - ziewnęła. - Gomen.
      Spojrzała na zielonowłosą.
- Ja... Możesz mówić do mnie po imieniu, Taicho. - powiedziała na jednym wydechu.
- Och... - sapnęła zaskoczona, stawiając głośno krzesło na cztery nogi. - Arigatou, Azuri-san.
- To tylko i wyłącznie dlatego, że nie lubię jak ktoś mówi do mnie po nazwisku i dlatego, że Tora cię polubił.
- Co? Wcale, że nie...- zaciął się, po czym westchnął. - I wyszedłem na dupka.
- Owszem. - parsknęła śmiechem Mija. - Nie szkodzi, już się przyzwyczaiłam.
- Gomen. - mruknął, patrząc na wykończoną nastolatkę.
     Mija oparła głowę na dłoni i znowu ziewnęła. Poderwała głowę, gdy ta zjechała z ręki.
- Cholera. - mruknęła, przecierając oczy.
     Podniosła głowę gdy drzwi się otworzyły. Pierwszy wszedł poobijany Azuma. Miał dwie szramy na policzkach i pocięty strój. Asashi pojawił się w gabinecie zaraz po oficerze, on miał jedynie pękniętą wargę.
- Jak miło, że zaszczyciłeś nas swoją osobą, Poruczniku.
- Nie mogłeś mu szybciej skopać dupy, Azuma? Już korzenie tu prawie zapuściłem. - prychnął Tora.
- Ciesz się, że w ogóle przyszedł. - otarł krew z policzka Azuma.
- Mówiłam, że macie się nie pozabijać.
- Wyjaśniliśmy sobie jedynie kilka rzeczy. - powiedział chłodno Asashi.
- Faceci... - westchnęła. - Z resztą nie ważne. Zacznijmy w końcu, bo ja też zaraz korzenie zapuszczę.
- Taicho, czy mam wyjść? - spytała niepewnie Fumiko.
- A wyprosiłam cię?
- Eech, nie...
- No właśnie. Dobra, poprosiłam was tu, bo...
      Przybliżyła im wszystkie wydarzenia z misji i zapytała o jakieś sugestie.
- Techniki manipulowania wspomnieniami są bardzo trudne. - mruknęła Asari.
- Słyszałam, że mogłabyś spróbować przywrócić ich wspomnienia.
- Mogę spróbować, ale nie sądzę by coś to dało. Z tego co zrozumiałam, to ich wspomnienia nie zostały wymazane, po prostu zatrzymano je w pewnym momencie i do momentu wybudzenia z transu niczego nierejestrowali.
- Ale normalnie chodzili i rozmawiali.
     Pokręciła przecząco głową.
- Jedynie chodzili, bo tak zostali hmm... zaprogramowani. Zaczęli mówić, gdy zerwaliście swoim przybyciem technikę.
- Sokka. Czyli nie ma szans na odzyskanie informacji... Z resztą i tak w takim razie pewnie nic nie zrobili.
- Na pewno.
- Kto jest wstanie używać takie techniki?
- Poza mną? Nie wiem, może kilku Kapitanów, ale nie jestem pewna, raczej nikt się nie chwali co potrafi. Teraz jak pojawili się zdrajcy, którzy opanowują Bankai w kilka lat po zakończeniu akademii to trudno powiedzieć. 
- No tak. Schrzaniłam. - westchnęła. - Poruczniku, ty masz jakieś sugestie? Z tego co wiem interesowałeś się tą sprawą kilka lat temu.
      Mężczyzna wyglądał na zdziwionego.
- Poszłaś do Dwunastki...
- Skądś informacje musiałam wziąć, skoro tu nikt nie jest zainteresowany pomocą. Z resztą nie ważne, więc?
- Pytałem o te sprawy, ale...
- Ale?
- Nigdy nie połączyłem ich ze sobą. - oznajmił, jakby zmieszany.
- Sokka. - westchnęła. - Nie masz żadnych pomysłów?
- Z taką ilością dowodów, nie.
- Jasne. Jak na coś wpadniecie to poinformujcie mnie. Ta sprawa nie może leżeć i czekać na piękny dzień w którym się dogadamy.
- Hai!
- Taicho?
- Hmmm?
- A co z zawieszeniem? - zapytała niepewnie Azuri.
      Mija oparła się o krzesło, obserwując twarze wszystkich, po czym westchnęła.
- A co z waszym nastawieniem?
      Asashi od razu odwrócił się w stronę drzwi i wyszedł.
- Mamy odpowiedź.
      Zaraz za nim ruszył Nitori, Misaki i Nala. Nanami z Asari wymieniły niepewne spojrzenia, a białowłosa wyszła. Różowowłosa zrobiła krok w stronę drzwi, gdy zatrzymał ją Tora.
- Asari, jesteś pewna?
- O czym ty mówisz? - zdziwiła się.
- Ja zostaję tutaj. Mam dość tych ciągłych awantur i bezpodstawnej niechęci. - spojrzał na Mije i uśmiechnął się lekko.
- Ja idę z Asashim. - odpowiedziała. - Azuri-chan?
- Ja... - dziewczyna, patrzyła to na Tore, to na Asari, nie wiedząc co zrobić.
- Azuri-san? - odezwała się Mija. - Może i moje zdanie nie ma tu żadnego znaczenia, ale sądzę, że powinnaś iść z Porucznikiem.
- Nie rozumiem.
      Wszyscy spojrzeli na nią z zaskoczeniem.
- Jemu ufasz bardziej... a z resztą, nie słuchajcie mnie. Jestem wykończona i gadam brednie. - uśmiechnęła się szeroko.
      Zielonowłosa, nie odrywając oczu od uśmiechu Miji, złapała Asari za rękę i wyszła z nią z gabinetu.
- No to zostało nas czterech. - mruknęła Fumiko.
- Pięciu. Niko też się gdzieś tu kręci. - położyła głowę na biurku. - Robię zastraszające postępy.
      Tora parsknął śmiechem.
- Taicho, jestem pewien, że Asari i Azuri szybko zmienią zdanie. Przypominasz Azuri kogoś bliskiego dlatego ciężko jest jej być przy tobie.
- " MA", tak?
- Nani? - zdziwili się.
- Te inicjały były wygrawerowane na huśtawce.
-...
- Isayama-san?
- Mów mi po imieniu, Taicho.
- Do tego chciałam dojść. - uśmiechnęła się lekko. - Tora-san, czy mogę cię prosić byś mówił do mnie po imieniu?
-... - chłopak stał chwilę zaskoczony, po czym uśmiechnął się lekko. - Hai, Mija-sama.
- Dziękuję, że dałeś mi szansę. Nie zmarnuję jej.
- Nie wątpię.
- Dobra, nie wiem co wy tam sobie zaplanowaliście, - wstała od biurka. - ale ja idę spać.
- Bardzo mądrze. - poparła pomysł Fumiko. - Proponuję byś została, Taicho, dzisiaj w swoim pokoju w oddziale. Wyglądasz jakbyś miała zasnąć na stojąco, nim dotrzesz do rezydencji.
- Chyba masz rację. - przeciągnęła się. - Jej i tak tam nie ma.
- Mówiłaś coś, Taicho? - zmrużyła oczy Fumiko, jako, że nie usłyszała ostatnich słów dziewczyny.
- Nie, nic, wydawało ci się. Zaprowadzisz mnie do tego pokoju? Ostatecznie jeszcze tam nie byłam.
- Hai!
- Arigatou.
- Azuma?
- Hai?
- Wolne chciałeś na jutro, prawda?
- ...tak. - potwierdził.
      Mija, przyjrzała się pochmurnej minie mężczyzny, po czym kiwnęła lekko głową i wyszła z Fumiko z gabinetu.
- To już tyle lat... - usłyszała jeszcze ciche słowa Tory.