Translate

poniedziałek, 19 grudnia 2016

ROZDZIAŁ 16

Uderzyłam plecami w ścianę i w ostatniej chwili odskoczyłam w bok by nie zostać przebita kataną Tosena-Taicho. Muszę przyznać, że nie jest on łatwym przeciwnikiem. W teorii wystarczyły by mi dwa cięcia. Pierwsze bezcelowe, bo on i tak do cholery nie widzi, drugie odebrało by mu słuch i byłoby wtedy po walce, ale co mi po tej pieprzonej teorii, jak jeszcze nie zadałam nawet jednego cięcia. Co prawda ja też nie mam jakiś poważnych obrażeń poza dwoma czy trzema zacięciami. Wszelkie taktyki i pomysły nie wypaliły. Powoli zaczyna brakować mi sił, a Yamamoto-Taicho nie dał wciąż znaku, że egzamin zakończony.
-"To jest bez sensu"-myślałam.-"Dlaczego w ogóle mamy wspólny egzamin, gdyby Hitsugayi tu nie było, to nie musiałabym się martwić, czy Unohana, nie zajdzie mnie od ...
Drgnęłam gdy w mojej głowie rozbłysnął w końcu jakiś sensowny plan. Niestety, zbyt duża ilość pracy mózgowej, jest równie zła podczas walki jak i jej brak. Tosen w bardzo piękny sposób jednym kopnięciem wbił mnie w ścianę. Wygrzebałam się z kawałków kamieni i zablokowałam atak.
-Ponoć miało to być zabezpieczone.
-I jest, nie wyleciałaś przez ścianę.
-Jak miło.
-Nie możesz mnie pokonać, twoje Bankai jest zbyt słabe.
-Mylisz się, to nie Bankai jest za słabe tylko ja, Taicho, ale to można szybko zmienić.
-Jak?
-Toshiro?-zawołałam chłopaka.
-Jestem zajęty.-wysapał.
-Ja też.
Zawirowałam wokół siebie i powaliłam kopniakiem Kapitana na ziemię, natychmiast do niego doskoczyłam, jednak zablokował mój miecz. Zaczęliśmy się więc siłować, niestety nie miałam złudzeń kto wygra, odskoczyłam więc do tyłu. Po krótkiej chwili poczułam jak Hitsugaya opiera się plecami o mnie.
-Co chciałaś?
-Pamiętasz? Misja, dwa lata temu. Dwa puste, nie umieliśmy sobie poradzić.
-Wiem co masz na myśli.
-Więc?-spytałam, widząc jak Tosen zbliża się coraz bardziej.
-Na trzy.
-Okej.
Wzięłam głęboki wdech i przygotowałam katanę.
-Trzy!
Odwróciłam się tyłem do biegnącego w moją stronę Tosena. Hitsugaya przebiegł koło mnie a ja skrzyżowałam miecze z Unohaną-Taicho.
-Jak tak myślę, to to była marna transakcja.-westchnęłam, siłując się z kobietą.
-"Ale teraz wystarczy jedno cięcie."-uśmiechnęłam się pod nosem.
Pozwoliłam by katana kobiety zjechała lekko po mojej. Unohana pochyliła się lekko do przodu by nie stracić równowagi. Obróciłam katanę i zwinnym ruchem odepchnęłam miecz przeciwniczki w bok.
-Hadō no 58, Tenran!
Nie mogąc zaatakować kataną, zdałam się na Kidō. Trąba powietrzna odrzuciła Kapitana na ścianę, używając świetlistych kroków, ulepszonych przeze mnie szybkich kroków, pobiegłam do niej. W ułamku sekundy znalazłam się przy kobiecie i skierowałam ostrze na jej bark, jednak Unohana rzuciła mi w oczy pył ze zniszczonej ściany i zaatakowała. Tylko dzięki wypracowanemu instynktowi zatrzymałam cios i kopnięciem odepchnęłam kobietę na ziemię. Przetarłam oczy, starając się otworzyć oczy, mimo to widziałam z trudem. By się nie męczyć zamknęłam je, skupiając się na tym co słyszę.
-Bakudo no 26 Kyokkō.-szepnęłam.
Usłyszałam jak Unohana podnosi się z ziemi, stała twarzą do mnie, zrobiła krok w moją stronę. A ja znikając w białym świetle odskoczyłam w bok, tak by straciła mnie z oczu. Przez Kidō nie może mnie wyczuć, jednak nie wiem na ile się to zda w końcu ona też jest mistrzem Kidō.
-"Co zrobi?"
Zaszłam ją od tyłu, słyszałam jak rozgląda się wokół siebie.
-"Suki, pomóż mi!"
-"Zdaj się na swe zmysły. Słyszysz więcej niż Tosen."
Usłyszałam z zaskoczeniem odpowiedź w umyśle.
-Za tobą!-krzyknął Tosen.
Uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy, gdy kobieta sparowała kolejny atak.
-Nie patrzysz.-stwierdziła.
-Tosen-Taicho, jakoś sobie radzi.
Zaufałam swoim zmysłom, natychmiast obraz w mojej głowie się wyostrzył, mimo zamkniętych oczu. Odsunęłam się o krok i znów zaatakowałam. Cios za ciosem i znowu i znowu. Wciąż jednak żadna z nas nie może się przebić i zadać celnego ciosu.
-Kuso!-sapnęłam, gdy Unohana podbiła moją katanę do góry.
Puściłam ostrze i złapałam za stopę kobiety, jednak siła ciosu i tak odrzuciła mnie do tylu.
-Podziel się!
Skupiłam się na ostrzu, które podzieliło się na pięć takich samych i latając zaatakowało Unohanę, nie pozwalając się do mnie dostać. Dość szybko zbliżałam się na zderzenie ze ścianą, na szczęście znikąd koło mnie pojawił się Hitsugaya, który złapał mnie za rękę.
-My też współpracujmy.-powiedział.
-Jasne.-uśmiechnęłam się.
-"Wciąż możesz wykorzystać ostateczną formę Bankai."-usłyszałam zimny głos w głowie.
-"Nie chcę ich zabić."-odparłam mojej Zanpakuto.
-"Jestem aniołem śmierci!"
-"W chwili obecnej Bożkiem. - parsknęłam, słysząc w głowie warkot. - Na szczęście to ja wybieram kogo możesz zabić."
-"Jesteś zbyt sztywna. Marnujesz moją moc."-ironizowała.
-"Mylisz się.
Odcięłam się od denerwującego dialogu i znów skupiłam na walce. Suki na co dzień jest urocza i wspaniałomyślna, jednak podczas walki zmienia się w pragnącą krwi bestię, którą muszę kontrolować.
Kucnęłam, unikając odcięcia głowy. Moja kontrolowana siłą woli katana zatrzymała ostrze Unohany a ja uderzyłam ją w brzuch, odrzucając. Doskoczyłam do niej, a ona skoczyła gwałtownie w bok, gdzie czekała na nią już moja katana. Milimetry ode mnie przeleciały dwa lodowe kolce. Nie zwróciłam na nie nawet uwagi, w stu procentach skupiona byłam na Unohanie i lecącej na nią katanie. Jakimś cudem wykrzywiła ciało pod bardziej niż dziwnym kątem i uniknęła cięcia.
-Cholera! Podziel się!
Zanpakuto reagując na mój rozkaz rozbłysło światłem i rozdzieliło na trzydzieści identycznych. Unohana uniosła przed siebie dłoń a w moją i moich ostrzy stronę poleciało niebieskie światło.
-Sokatsui.-sapnęłam.-Bakudo no 39 Enkosen!
Przede mną natychmiast uniosła się żółta bariera. Odwróciłam głowę i odnalazłam spojrzenie Toshiro. Siłował się z Tosenem, nad jego głową został już zaledwie jeden lodowy kwiat. Za niedługo jego Bankai zostanie dezaktywowany, ja też już jestem wykończona. Kiwnęłam mu głową.
-Bakudo no 9 Horin!
Wystawiłam dłoń w stronę Tosena, w jego stronę pognał sznur energii. Mężczyzna chciał odskoczyć, jednak przyciśnięty przez Toshiro nie zdążył. Sznur oplótł się wokół jego prawej nogi. Ścisnęłam pięść i pociągnęłam za sznur. Tosen odepchnął od siebie Hitsugayę nim runął podcięty na ziemię.
-AAAA!-krzycząc, pociągnęłam mocniej za linę.
Tosen wzniósł się w powietrze, przeleciał kilka metrów i wpadł w chmurę dymu, którą swym atakiem stworzyła Unohana. Po chwili obydwoje wylecieli z niej i uderzyli w ścianę. Unohana nie zdążyła uniknąć lecącego na nią mężczyzny.
Nim zdążyli się pozbierać, stanęłam przed nimi. Jednym ruchem zacięłam obydwoje, miałam już ciąć drugi raz, gdy...
-Hadō no 63 Raikōhō!-wykrzyknęła Unohana, unosząc dłoń do góry. Tosen złapał ją za nadgarstek i skierował go dokładnie w moją stronę.
-Kuso!-szepnęłam.
-"Nie zdążę!"
Osłoniłam się dłońmi i zacisnęłam mocniej oczy, gdy usłyszałam nagle chrupot. Otworzyłam piekące wciąż oczy i dostrzegłam pokruszoną taflę lodu, która zatrzymała atak. Uniosłam miecz by to skończyć.
-Wystarczy!-usłyszeliśmy głos Yamamoto.
Natychmiast zatrzymałam swój atak i odwróciłam się do Kapitana. Spojrzałam na Toshiro, który również patrzył na mnie. Nagle usłyszałam szum za sobą, widziałam jak oczy chłopaka się rozszerzają. Zareagowałam natychmiast, nim jeszcze zdążyłam się w pełni odwrócić moja katana zatrzymała ostrze Tosena.
-Dobrze.-uśmiechnął się.
Unohana podniosła się z ziemi i razem z Tosenem zniknęli. Odwróciłam się w stronę Kapitana Yamamoto.
-Podejdźcie.-powiedział.
Natychmiast stanęliśmy przed Kapitanami. Hitsugaya natychmiast dezaktywował swoje Bankai, ja zaś spojrzałam na Kapitan Unohanę, nie wiedząc co powinnam zrobić.
-Czy działanie twojego Bankai przestanie działać, wraz z jego dezaktywacją?-zapytała kobieta.
-Nie, normalnie po dwunastu godzinach od dezaktywacji Bankai wraca wzrok. U ciebie, Taicho zapewne stałoby się to szybciej, jednak nie wiem kiedy dokładnie.
-Czy możesz sama to dezaktywować?
-Hai!
-Gdybyś mogła.
-Hai, Taicho!
Podeszłam bliżej, z rękojeści mojej katany wykręciłam pojemniczek.
-Muszę skropić tym płynem ranę.
Kobieta natychmiast odsunęła połę stroju odkrywając kawałek lewej piersi, na której znajdowało się niewielkie, krwawiące zacięcie. Przybliżyłam do rany pojemniczek i wylałam na nią kilka kropel mętnie białego płynu. Odsunęłam się, chowając jednocześnie słoiczek do rękojeści ostrza.
-Dziękuję.-powiedziała, otwierając oczy.
-Nie ma sprawy.-dezaktywowałam Bankai i schowałam ostrze do pochwy na plecach, wracając na swoje miejsce.
Staliśmy chwilę w ciszy.
-Dobrze.-odezwał się po nieskończenie długim czasie Yamamoto. - Moje zdanie jest ostateczne, jednak teraz pozostali Kapitanowie powiedzą czy zasłużyliście na pozycję Kapitana.
-Hai!
-Unohana-Taicho, Tosen-Taicho, czy uważacie, że Hitsugaya Toshiro zasługuje na ten zaszczyt?
-Hai!-odpowiedzieli jednocześnie.
-Czy uważacie, że Mirini Mija zasługuje na ten zaszczyt?
Krótka przerwa między wypowiedzią Yamamoto a pozostałych Kapitanów ciągnęła mi się godzinami.
-Hai!-odparli w końcu, a mi ciężar spadł z serca.
Od zostania Kapitanem dzieli mnie jedynie słowo Generała, jednak potwierdzenie dwóch Kapitanów którzy bezpośrednio sprawdzali moje możliwości, było czymś niesamowitym.
-Ja popieram zdanie Kapitanów. - odezwał się starzec, a mi zaschło w ustach. - Za godzinę zostaniecie mianowani na Kapitanów.
-Hai! - zawołaliśmy z Toshiro jednocześnie.
-Mirini Mija, proszę wprowadzić Hitsugayę Toshiro w sprawę swego nowego oddziału.
-Tak jest!
-Możecie odejść.
-Hai! - skłoniliśmy się głęboko i wyszliśmy.
-Hura! - skakałam ze szczęścia pod sam sufit.
-Teraz mi powiedz o co chodzi.
-Jasne. - uśmiechnęłam się szeroko. - Chodźmy na razie stąd. Musimy się ogarnąć przed zaprzysiężeniem.
Chłopak kiwnął głową, patrząc na kilka rozdarć w swoim stroju.
-No więc, chodzi o to, że Gotei 13 w rzeczywistości nie jest Gotei 13.
-Co? - zatrzymał się.
-Istnieje jeden tajny oddział, który do tej pory działał w ukryciu. Nie posiadał on Kapitana, gdyż tylko jedna osoba może nim być.
-Dlaczego tylko jedna?
-Oddział ma tradycję, tylko ten naznaczony przez Anioła Śmierci, może zostać kapitanem.
-Co? Naznaczenie? Przecież to mit.
-Nie. A myślisz, że to co mam na plecach to znamię? Wyjaśnię ci wszystko u mnie. Idź się przebrać i przyjdź.
Chłopak kiwnął lekko głową.
-Pośpiesz się jest trochę do omówienia.
Odbiegłam za pomocą Shunpo.

piątek, 26 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ 15

-Co?
Jedynie tyle zdołali z siebie wyksztusić, patrząc z szeroko otwartymi oczami na Kapitana Yamamoto.
-Zostaniecie poddani egzaminowi na Kapitana Gotei.-powtórzył Generał.
-Ale jak to?-wydusiła z siebie zaskoczona.
-Potrzebujemy nowych Kapitanów. Jesteście obecnie jedynymi  użytkownikami Bankai, więc unznaliśmy, że możecie spróbować, niepowiedziane, że oboje zdacie.
-Nie rozumiem.-powiedział Hitsugaya.-Jest tylko jeden oddział pozbawiony dowódcy, jakim sposobem mielibyśmy zdać oboje?
Aż zachłysnęła się z zaskoczenia powietrzem, patrząc z niedowierzaniem na Yamamoto.
-Niemożliwe...-szepnęła.-"Jest za wcześnie, nie zdołam..."
-Co?-zapytał Toshiro.
-Nic, nie wiem o co chodzi.-odparła.
-Ale...
-Hitsugaya Toshiro, informację, które chcesz poznać są ściśle tajne. Proszę nie naciskać o to Porucznik Mirini.
-Hai!-odparł, jednak wciąż mi się uważnie przyglądał.
-Poznasz odpowiedź gdy jedno z was zda.
-Wróćcie tu za godzinę. Dokładnie o dwunastej odbędzie się wasz egzamin.
-Hai!
-Możecie odejść.
-Hai!
Skłonili się przed Kapitanem i wyszli z pomieszczenia.

15 minut później

-To jest niesamowite, jeżeli zdamy zostaniemy najmłodszymi kapitanami w dziejach!-skakała szczęśliwa po kuchni.
-Tak.
-Coś taki markotny? Nie cieszysz się?-podniosła ze stołu kubek herbaty, przyglądając mu się.
-Cieszę, wiesz o co mi chodzi.
Całe jej szczęście i podniecenie zniknęło. Wiedziała, że tak szybko nie odpuści.
-Toshiro, nie mogę. To są tajne informację.
-Ale...
-To nie tak że ci nie ufam. Wiem że nikomu byś nie powiedział, ale po prostu dostałam rozkaz milczenia. Nie mogę ci zdradzić żadnych informacji.
-Tylko porucznicy i kapitanowie o tym wiedzą?
Zamilkła, nie wiedząc ile powinna mu powiedzieć.
-Tylko Kapitanowie.-powiedziała w końcu.
Chłopak spojrzał na nią zaskoczony.
-To dlaczego ty o tym wiesz?
-Bo...bo jestem w to wplątana.
-Nie rozumiem.
-Toshiro, nie mogę...
-To powiedz tyle ile możesz.
-Toshi...dobra. Cholera! Jest to rzecz, która dużo pozmienia w Seireitei gdy wyjdzie na jaw. Oddział nie może na dłuższą metę...Nie, za dużo mówię!
-Ale nic nie powiedziałaś!
-Nie, nie mogę. Jeśli zdasz egzamin, jako kapitan zostaniesz o tym poinformowany, jeśli nie zdasz musisz liczyć na to, że ja zdam wtedy wszyscy się o tym dowiedzą.
-Ale...
-Powiedziałam nie!-odstawiła zamaszyście kubek na stół, wylewając herbatę.
-Jasne, ale to naprawdę jest coś tak ważnego, że nikt nie może o tym wiedzieć?
-W sumie, moim zdaniem nie, ale Centrala 46 uznała inaczej. Wydali zakaz informowania o tym kogokolwiek, już i tak Kapitanowie mocno nadwyrężyli ten rozkaz informując mnie o wszystkim. Idę się wykąpać, zaraz wracam.
-Taa, jasne.
Spojrzała na chłopaka, zatrzymując się w drzwiach.
-Masz już kilka szczegółów, sam coś wymyśl, ale ja o niczym nie wiem.
Chłopak uśmiechnął się lekko nic na szczęście już nie powiedział.
-"To co ja wiem?"-zaczął myśleć.-"Jest jedno wolne miejsce kapitana, a jednak my dwoje możemy zdać. Jako że Mija jest w coś wtajemniczona, to pewnie ja bym miał zostać kapitanem dziesiątki a ona... a ona czego? Co ona tam mówiła? Wiedzą o tym tylko kapitanowie, sama Centrala się w to wmieszała... to musi być coś ważnego. To coś może wiele zmienić w Seireitei, tylko co zmienić?"
Siedział tak z piętnaście minut i analizował wszystko co usłyszał gdy do pomieszczenia wróciła dziewczyna.
Miał już się odezwać, jednak natychmiast mu przerwała.
-Nie obchodzi mnie do jakich doszedłeś wniosków i tak ci nic nie potwierdzę. Jeżeli zdamy pewnie natychmiast cię o wszystkim poinformują, obojętne czy zgadłeś czy nie masz udawać, że nic nie wiesz inaczej będę miała kłopoty.
-Jasne.
-Chodźmy już powoli.-powiedziała, spoglądając na zegarek wskazujący za dwadzieścia dwunastą. -Powinniśmy być chwilę wcześniej.
Hitsugaya kiwnął jedynie głową i ruszył z dziewczyną w kierunku wyjścia.
-Mija, Toshiro?
Obydwoje zatrzymali się przy drzwiach wyjściowych słysząc cichutki głos.
Mija natychmiast stanęła koło kobiety, okrywającej się kocem.
-Ayano, co ty tu robisz? Miałaś odpoczywać.
-Ja wiem, ja słyszałam że macie mieć egzamin na Kapitana.
-Tak, to prawda.-powiedział Toshiro.
-Ja chciałam wam życzyć powodzenia, jestem pewna, że pójdzie wam świetnie.
-Dziękujemy Ayano.-uśmiechnęła się Mija.-Powinnaś się natychmiast położyć, twoja rana brzucha dopiero co zaczęła się goić, chcesz by znów się otworzyła?
-Masz rację, już idę.
-Czujesz się lepiej?
-Tak, trucizna już przestała mi doskwierać.
-To dobrze, ale minął dopiero tydzień, musisz odpoczywać. Postaram się szybko do ciebie przyjść.
-Nie przejmuj się mną, gdy zdasz egzamin będziesz musiała zająć się swoim nowym oddziałem.
-Jeśli zdam.-uśmiechnęła się lekko.
-Na pewno.
Mija dostrzegła dwie służki wychodzące za rogu.
-Nikki, Sari!-zawołała dziewczyny.
-Tak, pani?-zapytały, podchodząc bliżej.
-Proszę odprowadźcie Ayano do jej pokoju i dopilnujcie by należycie odpoczęła.
-Oczywiście, proszę chodź z nami Ayano-san.
-Hai.
Kobiety po chwili zniknęły w głębi potężnego domostwa, a Mija i Toshiro ruszyli w kierunku koszar oddziału pierwszego.
-Jak myślisz, jak będzie wyglądać egzamin?-zapytała dziewczyna.
-Nie mam pojęcia. Wiemy tylko że obecny będzie tam kapitan Yamamoto i dwóch innych kapitanów. Na pewno żadnym z nich nie będzie Aizen- Taicho.
-Hai, i na pewno będziemy musieli użyć naszych Bankai.
-Tak, w końcu one są podstawową kartą przetargową do pozycji kapitana.
-Trzeba będzie uważać, nie wydaję mi się obojętnie jak trudne zadanie przed nami postawią by było ono tak oczywiste, jak je przedstawią.
-Też tak sądzę.
       Obydwoje stanęli przed drzwiami, otworzył je po chwili Shinigami z pierwszego oddziału.
-Kapitan Yamamoto prosi do środka, Porucznik Mirini, trzeci Oficerze Hitsugaya.
-Hai!
Z lekkim niepokojem przeszli przez próg. W dużej sali dostrzegli trzech kapitanów, Kapitana Yamamoto, Kapitana czwartego oddziału Unohane i Kapitana dziewiątego oddziału Tosena.
Obydwoje stanęli przed nimi i skłonili się głęboko.
-Witajcie, egzamin będzie dosyć prosty, macie po prostu walczyć przeciw sobie, a my podejmiemy decyzję czy nadajecie się na Kapitanów.-powiedziała Unohana.
-Hai!
-Wokół sali rozstawione są odpowiednio potężne bariery, nie musicie się niczym ograniczać. Możecie używać wszelkich dostępnych wam technik.-dopowiedział Tosen.
-Hai!
-Zaczynajcie, życzę wam powodzenia.-powiedział Yamamoto.
-Arigato.
Obydwoje stanęli na środku sali, wyjęli miecze i zaatakowali. Wymierzali precyzyjne i potężne cięcia.
-Bakudo no 21 Sakienton!-zawołała Mija.
Wokół obydwojga pojawił się gęsty czerwony dym, zupełnie ograniczając pole widzenia.
Hitsugaya miał spory problem nie widząc celu, jednak jakimś cudem udało mu się zatrzymać kilka precyzyjnych ataków Miji.
-Hado no. 58 Tenran!-zawołał Hitsugaya.
Z jego miecza wydobył się silny wir powietrza. Natychmiast rozwiał on czerwony dym. Toshiro między resztkami dymu nigdzie nie mógł dostrzec dziewczyny, w ostatniej chwili wyczuł ją za sobą. Odwrócił się i osłonił swoim mieczem, przed atakiem. Ostrze dziewczyny zjechało po mieczu Toshiro, ten zrobił unik i przypuścił szybki atak z boku. Mija zdołała zablokować cios, w ostatniej też chwili odskoczyła przed zaklęciem Kido mające zablokować jej ruchy.
-Hado no. 63 Raikoho!
Dziewczyna machnęła ręką w kierunku Toshiro, lądując na ziemi. Natychmiast w jego stronę pognała żółta kula energii.
Hitsugaya bez problemowo ominął atak i znów skrzyżował miecze z dziewczyną.
Mija miała przewagę w Kidō, była z całą pewnością na mistrzowskim poziomie, ale taki ekspert jak Toshiro może czymś zaskoczyć. Do tego miał przewagę jeśli chodzi o samą walkę na miecze, zawsze był w tym lepszy, choć nie dużo...
Z niezwykłą lekkością obydwoje przeskakiwali z Kinjutsu do Kidō.
Toshiro zrobił prosty zwód i ominął miecz Miji, ostrze natychmiast pomknęło w kierunku jej klatki piersiowej.
-Bakudo no.39 Enkosen!
Przed Miją natychmiast pojawiła się tarcza energii, mimo niej siła Hitsugayi odrzuciła ją do tyłu. Odwróciła się w powietrzu i wylądowała stopami na ścianie. Odbiła się od niej i znów zaatakowała Toshiro. Zadawała silne i precyzyjne cięcia, zmuszając chłopaka do ciągłego cofania się.
Mija dostrzegła jak chłopak szepcze coś cicho pod nosem, w tym samym momencie poczuła jak jego energia szybko wzrasta i jak coś obwija się wokół jej nogi.
Zerknęła szybko w dół i dostrzegła owinięty wokół nogi łańcuch, wychodzący z miecza Hitsugayi.
-* Shikai...
Sprawnym ruchem uwolniła nogę z pułapki i odskoczyła do tyłu, natychmiast za nią pognał dość sporych rozmiarów lodowy smok.
-Zadziwiaj, Suki!
Z ostrza wydobył się silny płomień, który zniszczył smoka. Ostrze Miji zawsze przebudzało się w inny sposób, wszystko zależało od sytuacji w jakiej znalazła się dziewczyna. Gdy potrzebowała zdezorientować przeciwnika, często uwalniała się wydobywając z siebie silne światło, które oślepiało przeciwnika, tym razem jednak Suki dostosowała się do konkretnego ataku, który zagrażał Miji. Mimo, że na co dzień nie jest wstanie korzystać z żywiołów, podczas przebudzenia jest wstanie zrobić praktycznie wszystko.
Całą salę pokrywała para wodna przez którą nic praktycznie nie było widać.
Mija uśmiechnęła się lekko.
-Bakudo no. 26 Kyokko.-wyszeptała cicho.
Wraz z użyciem tego zaklęcia, dla wszystkich w sali jej obecność stała się nie wyczuwalna.
-"Co teraz? Nie mogę go zaatakować mieczem bo ostatecznie to tylko egzamin. Nie mamy się pozabijać. To co pokazaliśmy jest jeszcze za słabe by zdać, więc nie mogę też tego jeszcze skończyć. Do tego muszę uważać, bo Toshiro może wykorzystać parę wodną do ataku."
Ukryła jak najciszej miecz i zakradła się za rozglądającego się za nią chłopaka. Wyskoczyła do niego i kopnęła go w tył głowy. Hitsugaya, przeleciał kawałek i uderzył w ścianę, natychmiast się podniósł, jednak kolejne ciosy dobiegające z nie wiadomo skąd, znów wytrąciły go z równowagi.
Chłopak wiedział już gdzie znajduje się dziewczyna, mgła też była już coraz rzadsza, więc Mija cofnęła zaklęcie, wyjęła miecz i znów zaatakowała.
Siłowała się z chłopakiem na miecze, ostrza zjechały po sobie a miecz Miji wbił się chłopakowi w bark, ku zaskoczeniu dziewczyny nie pociekła z niego krew.
-Co?....Cholera!
Przecięła chłopaka w pół a ten zamienił się na dwa bloki lodu.
-Klon.
Rozglądnęła się po sali za chłopakiem, nigdzie nie mogła go wyczuć.
-"Też użył Kyokko i schował się w resztkach pary, co on knuje?"
Zesztywniała gdy padła niema odpowiedź na jej pytanie. Resztki wodnej pary nagle rozrosły się wokół niej i zamieniły się w sople lodu, te natychmiast pomknęły w kierunku dziewczyny, chcąc ją przebić.
-Podziel się!
Jej ostrze rozbłysło jasnym światłem i podzieliło się na dwa jednakowe.
Mija w Seireiten uważana była za Shinigami o najlepszym refleksie, zawsze zatrzymywała ciosy, których inni nawet by nie zauważyli, jej miecz zaś, uchodził za najwytrzymalszy i najostrzejszy, tak więc nie miała żadnych problemów w przecinaniu wszystkich sopli.
Hitsugaya stworzył jeszcze jednego lodowego klona, który zaatakował Mije razem z soplami.
Dziewczyna jednak również miała swoje granice, nie była wstanie nadążyć nad ruchami klona i jednocześnie odepchnąć wszystkie sople. Odskoczyła do tyłu, oddalając się od klona i unikając następnej fali sopli, które Hitsugaya tworzył na bieżąco z kawałków lodu na ziemi.
Uniosła miecz nad głowę i skupiła w nim swoją energii.
-Shi no kabe!(ściana śmierci)
Wokół ostrza powstały trzy czarne pierścienie energii, które szybko się rozszerzały.
Hitsugaya znając działanie techniki natychmiast okrążył się szczelnie ze wszystkich stron ścianami lodu. Kręgi wystrzeliły z miecza i przemknęły w kilka sekund po całej sali. Zatrzymały się na wszystkim czego dotknęły i usunęły z pomieszczenia cały lód i wodę.
Toshiro odrzucił od siebie pochłaniane ściany lodu i natychmiast musiał zatrzymać silne kopnięcie. Dziewczyna odwróciła się w powietrzu i cięła ostrzem, chłopak bez problemu zatrzymał atak.
 Mija zesztywniała wyczuwając za sobą potężną energię Unohany, za Toshiro dostrzegła znowu kapitana Tosena. Wymieniła z Hitsugayą szybkie spojrzenia, natychmiast wybiła się z jego barku. Dziewczyna przeleciała nad nim i zatrzymała bez problemu atak niewidomego Kapitana.
-"Sokka, czekali aż wkręcimy się bardziej w walkę, by sprawdzić czy jesteśmy wstanie na bieżąco...cholera!"
Uniknęła w ostatniej chwili precyzyjnego ataku skierowanego w jej serce.
-"Biorą to bardzo poważnie."
-Jeśli przegracie zanim uznam, że zasługujecie na miano kapitana nie zdacie.
-Hai!
-"Kapitan Tossen jest możliwe, najtrudniejszym i najłatwiejszym przeciwnikiem dla mnie."
Przez to, że jest niewidomy, moje gierki odwracania uwagi na nic się zdadzą, jednak wystarczy, że przejdę w Bankai i zdołam go zaciąć dwa razy. Jeśli to mi się uda Kapitan straci możliwość do walki, jednak zacięcie go dwa razy może nie być tak proste. Poza tym nie chciałam by inni poznali pełne działanie mojego Bankai, wystarczy im wiedzieć, że odbiera wzrok, dalsze etapy miały być dla innych tajemnicą.
Skrzywiłam się, unikając kolejnego ataku. Podejście do Kapitana niezauważenie jest niemożliwe. Słyszy każdy drobiazg i obojętnie jakbym się nie starała zawsze blokuje ataki.
-Suzumushi Nishiki: Benihiko.-powiedział spokojnie Tosen.
Mężczyzna ruszył swym ostrzem nad głową, zostawiając za nim ślad po ścieżce ostrza. Znikąd przed nim pojawiły się setki ostrzy, które pomknęły w jej kierunku.
-Shimata! Podziel się!- krzyknęła, machając jednocześnie ręką w kierunku nadlatujących ostrzy. Miecz natychmiast podzielił się na kilkadziesiąt kopii.
-"Za mało."-przemknęło Miji przez myśl.
Poruszyła delikatnie ręką i za niemym rozkazem, katany natychmiast poleciały do przodu. Oceniła od razu, które ostrza Tosena mają szansę ją zranić i w nie uderzyła.
-Bakudo no.81 Danku!
Pojawiła się przed nią półprzezroczysta bariera, która zatrzymała kilka ostrzy, które nie zostały odbite przez atak ostrzy. Bariera była słaba, gdyż nie użyła inkantacji, jednak na szczęście wystarczyła.
Tosen znikąd zmaterializował się przed dziewczyna, natychmiast atakując. Uchyliła się, mimo to na policzku pojawiła się dziewczynie małe zacięcie. Odskoczyła od Kapitana by zaczerpnąć powietrza i przemyśleć swoje położenie. Zerknęła w stronę Toshiro, radził sobie całkiem nieźle. Parował każdy atak i sam zalewał kobietę ciągłymi lodowymi atakami, nie pozwalając przeprowadzić dopracowanego ataku. Z całą pewnością Toshiro ma trudniejsze zadanie. Unohana-Taicho na pewno jest trudniejszym przeciwnikiem niż Tosen, mimo, że oboje nie dają z siebie nawet sześćdziesięciu procent mocy i tak jest ciężko.
Skupiła się w pełni na przeciwniku.
-"Dobra, czas najwyższy pokazać na co mnie stać."
-Bankai! Korosu shi no Megami!
Ostrze natychmiast przeszło w swą wyższą formę.
-Nic ci to nie da. Ja i tak nie widzę.-powiedział Kapitan.
-Naprawdę sądzisz, Taicho, że moje Bankai jest aż tak słabe?