Mija wierciła się w pościeli, przez
dłuższy czas nie mogła zasnąć, teraz zaś nawiedzały ją koszmary.
Stała na wielkim
wzgórzu i przyglądała się jak po kolei wszystkie domy w społeczności dusz
wybuchają. Trwało to kilkanaście minut, gdy wybuchy dotarły do centrum
społeczności, czyli Seireitei. Mija podświadomie miała nadzieje, że to
wszystko ustanie, że Shinigami to zatrzymają, ale nic z tego, każdy dom po
kolei się walił. Gdy wszystko na moment ustało, po okolicy rozniosła się
dławiąca ludzi energia i po chwili cała społeczność dusz wyleciała w powietrze.
Mija wyskoczyła z wrzaskiem z Futonu(Japoński materac) i poturlała się po
podłodze, otumaniona nie wiedząc co się dzieje wstała. Cała się trzęsła, była
zlana potem, oddech miała przyspieszony, a serce waliło jak opętane. Objęła się
ramionami by powstrzymać drżenie, nic to jednak nie dało trzęsła się coraz
bardziej. Miała bardzo złe przeczucia, czuła, że wydarzy się coś złego.
Spojrzała na zegarek, wskazywał dwie minuty przed drugą w nocy. Potrząsnęła
lekko głową, by pozbyć się złych myśli, na próżno, cały czas czuła że musi
uciekać, ale gdzie i dlaczego?
Odwróciła się plecami do okna i weszła do łazienki,
zamykając za sobą drzwi. Podeszła do umywalki i przejrzała się w lustrze, była
strasznie blada, jeszcze bledsza niż zwykle, źrenice miała rozszerzone z
paniki.
– Dlaczego tak panikuję, to tylko sen. – mruknęła, po czym
odkręciła kran i obmyła twarz zimną wodą.
Usłyszała nagle w pokoju, eksplozje, zrobiła krok w stronę drzwi, ale się zatrzymała gdy po pierwszym huku, usłyszała kolejne o wiele głośniejsze. Drzwi się zatrzęsły, Mija cofnęła się kawałek, ale za późno, kolejna eksplozja dobiegała zaraz za drzwi, które po chwili wyleciały z zawiasów i uderzyły dziewczynę, utrzymała się na nogach tylko i wyłącznie z powodu umywalki od której się odbiła. Stała ogłuszona, czuła przeraźliwy ból kości ogonowej i głowy w którą uderzyły drzwi. Po twarzy spływała jej jakaś gęsia substancja.
Usłyszała nagle w pokoju, eksplozje, zrobiła krok w stronę drzwi, ale się zatrzymała gdy po pierwszym huku, usłyszała kolejne o wiele głośniejsze. Drzwi się zatrzęsły, Mija cofnęła się kawałek, ale za późno, kolejna eksplozja dobiegała zaraz za drzwi, które po chwili wyleciały z zawiasów i uderzyły dziewczynę, utrzymała się na nogach tylko i wyłącznie z powodu umywalki od której się odbiła. Stała ogłuszona, czuła przeraźliwy ból kości ogonowej i głowy w którą uderzyły drzwi. Po twarzy spływała jej jakaś gęsia substancja.
– Krew – przeszło
jej przez myśl.
W pokoju znów rozniósł się przeraźliwy huk, tym razem o
wiele silniejszy. Siła eksplozji odrzuciła dziewczynę na ścianę, przy czym
rozniósł się nieprzyjemny dźwięk pękającej kości, gdy dziewczyna uderzyła o przeszkodę
głową. Z sufitu spadło kilka kamieni jeden większy przygniótł dziewczynie lewą
stopę, zaś drugi prawą rękę. Nic nie
widziała, czuła za to przeraźliwy ból głowy, po plecach i twarzy ciekła jej krew z
pękniętej skóry. Bolały ją plecy, którymi uderzyła w umywalkę, czuła straszny ból w prawym nadgarstku i lewej kostce. Minęła chwila, gdy ogarnęła ją przyjemna nieświadomość,
ostatkiem sił starała się obudzić, wiedziała że w takim stanie może już nie odzyskać świadomości.
…………………….............
Toshiro ze snu wyrwał potężny huk, zerwał się z materaca
i podbiegł do okna. Nie daleko domu kadetów, unosił się gęsty czarny dym. Otworzył
szerzej niebieskie oczy, gdy zdał sobie sprawę, że dym unosi się z nad domu jego
przyjaciółki.
Natychmiast się ubrał w pierwsze, lepsze ubranie i
wyskoczył przez okno, lądując lekko na nogach, po czym ruszył biegiem przed
siebie. Nie patrzył gdzie
biegnie byle dostać się na miejsce, jak najszybciej. Dostrzegł kątem oka, że na
miejscu zdarzenia są już Kapitanowie, oraz spora ilość shinigami, zrobił jeszcze jeden krok, gdy jeden z
Kapitanów z materializował się przed nim i położył mu dłonie na barkach,
przytrzymując.
– Spokojnie, nie możesz tam wejść.
– Ale, Kapitanie Ukitake, tam jest Mija, co z nią?
– Uspokój się, Kapitan Urahara ją szuka.
– Uspokój się, Kapitan Urahara ją szuka.
– Szuka?
– Tak, ładunki zostały podłożone w jej pokoju…
– Kapitanie, za dużo pan mówi. – rozniósł się głos kapitan
drugiego oddziału.
– Spokojnie Kapitan Sui-Feng, te informacje i tak trafią do
Miji, a ona z pewnością przekaże je przyjacielowi, więc nie widzę powodu by to
zatajać. Chłopak się tylko denerwuję.
– Informację dojdą do niego, pod warunkiem, że dziewczyna
żyje. – ofuknęła go.
Toshiro słysząc wypowiedź kobiety zesztywniał, spojrzał
natychmiast w stronę budynku. Okna i szklane drzwi na taras z pokoju dziewczyny
były wybite, w środku szalał pożar, a na ziemi leżało pełno gruzu z zawalonego
z sufitu. Chłopak miał wielką ochotę się wyrwać i pobiec pomóc przyjaciółce,
ale wiedział, że będzie tylko przeszkadzał.
– Proszę tak nie mówić, dziewczynie na pewno nic nie
jest. – zbeształ kobietę inny Kapitan, ubrany był w różowy płaszcz.
Kapitan Ukitake stanął koło Toshiro, wciąż jednak
trzymając dłoń na jego prawym barku, tak na wszelki wypadek.
– Tak jak mówiłem, ładunki zostały podłożone w pokoju
Miji, jednak po wybuchach gdy Kapitan Urahara wbiegł do pokoju, nie znalazł tam
cia… to znaczy dziewczyny.
– Ciała? – spytał Toshiro.
– Ehh, tak, gdyby była w pokoju nie uszłaby z życiem, ale
Kapitan nie znalazł nic, uważa, że dziewczyna mogła być w łazience, ale sufit
się zawalił i wejście jest niedostępne, do tego w środku płonie ogień.
– Ogień prawie już ugaszono i próbują odkopać wejście do
łazienki. – powiedziała Kapitan czwartego oddziału.
Chłopak kiwnął lekko głową i znów spojrzał na budynek. Kapitanowie cały czas go obserwowali. Byli
zaskoczeni faktem, że pomimo tak młodego wieku jest wstanie tak dobrze maskować
swoje uczucia. Twarz chłopaka ukazywała zwykłą obojętność, choć wszyscy
wiedzieli, że w jego głowie panuje mętlik, w końcu pokój jego przyjaciółki
wyleciał w powietrze i nie jest nawet pewny czy dziewczyna żyje.
– Sądzicie, że żyje? – spytał spokojnie Toshiro.
Kapitanowie spojrzeli na niego z jeszcze większym
zdziwieniem.
– Oczywiście. – zapewnił Ukitake.
– W takim razie dlaczego nie czuć jej reiatsu.
Zapadła chwila ciszy.
– Jesteś w stanie je wyczuć, pomimo tak młodego
wieku? – zapytał spokojnie Byakuya Kuchiki.
Chłopak kiwnął
potakująco głową.
– Sokka, rezydencja klanu Mirini, jest bardzo dobrze
chroniona. Nikt nie jest wstanie sprawdzić czy ktoś znajduje się w środku, nie
licząc oczywiście członków klanu.
– To dlaczego Mija nie wyczuła, że ktoś zakradł się do
środka.
– Na odległość to nie działa, musi być na terenie
posiadłości by móc to odczuć, a Mija dzień dzisiejszy spędziła w większości po
za domem, prawda? – powiedział Ukitake.
Toshiro spuścił lekko głowę, po czym potwierdził. Wszyscy spojrzeli na budynek, gdzie zrobiło się spore
zamieszanie, co chwile roznosiły się po okolicy jakieś krzyki.
– Kapitanie, co się stało?!
– Znalazłem ją! – rozniósł się krzyk Urahary.
– Żyje?! – padło kolejne pytanie.
Toshiro zacisnął pięści, nie słysząc odpowiedzi Kapitana.
– Tak! – kolejny krzyk.
Białowłosy odetchnął z ulgą, po raz pierwszy ukazując
jakieś emocje.
– Ale jest ciężko ranna, poproście Kapitan Unohane o
pomoc!
– Hai!
Kapitan czwartego oddziału odwróciła się do swoich ludzi.
– Przynieście natychmiast nosze!
Po kilku minutach z budynku wyszedł blondyn w białym kapitańskim płaszczu. Niósł na rękach bezwładnie wiszącą dziewczynę. Toshiro aż
zachłysnął się powietrzem gdy ją zauważył, Kapitanowie nie dali po sobie
nic poznać, choć bardzo zaniepokoił ich jej wygląd. Włosy miała całe
posklejane krwią. Twarz również miała zalaną przez posokę, choć nie było to
aż tak widoczne. Jej biała Yukata, nie licząc faktu, że była cała brudna, do
tego była cała zakrwawiona. Przednia część stroju, poczerwieniała najbardziej
na wysokości nóg i klatki piersiowej, gdzie kapała z pewnością krew z głowy.
Tył choć nie był tak widoczny, był przesiąknięty od krwi. Z luźno wiszącej ręki
również kapała, można było na niej również dostrzec opuchliznę, podobnie
jak na kostce.
Mężczyzna podszedł do Kapitanów, spoglądając na Toshiro,
który nie odrywał wzroku od dziewczyny.
– Proszę ją położyć na noszach. – powiedziała Kapitan
medycznego oddziału.
Mężczyzna natychmiast wykonał polecenie. Kobieta uklękła przed poszkodowaną i wyciągnęła przed siebie dłonie, powietrze lekko zafalowało pod nimi, a po zaledwie minucie, odsunęła dłonie i wstała.
Mężczyzna natychmiast wykonał polecenie. Kobieta uklękła przed poszkodowaną i wyciągnęła przed siebie dłonie, powietrze lekko zafalowało pod nimi, a po zaledwie minucie, odsunęła dłonie i wstała.
– Weźcie ją do szpitala, muszę natychmiast się nią zająć.
– Hai! – krzyknęło dwóch podwładnych kobiety i odeszli
niosąc ostrożnie dziewczynę.
Toshiro spojrzał ostatni raz na bladą zakrwawioną twarz
przyjaciółki, po czym przeniósł wzrok na medyczkę.
– Pani Kapitan, może mi pani powiedzieć co z nią? – zapytał,
bardzo chciał wiedzieć, ale wątpił czy uzyska odpowiedź.
– Jest źle… – powiedziała, a chłopakowi serce podskoczyło do
gardła, kobieta dostrzegła reakcję młodzieńca i natychmiast dokończyła
myśl. – Powstrzymałam krwotok, ale pomimo to straciła już bardzo dużo krwi. Ma pękniętą
skórę głowy, kawałek nad linią włosów, popękaną potylicę i silny wstrząs mózgu.
Do tego, ma pęknięta kość ogonową, zwichnięty nadgarstek i zmiażdżoną kostkę.
– Czy… ona z tego wyjdzie? – spytał, przestał nawet ukrywać
zdenerwowanie, widok dziewczyny kompletnie wytrącił go z równowagi.
– Osobiście się nią zajmę, dopilnuję by za miesiąc mogła
wrócić do treningu. – kobieta uśmiechnęła się ciepło do chłopca, on zaś
odpowiedział dość krzywym uśmiechem, po czym westchnął.
– Dostanie szału, jak się dowie, że dopiero za miesiąc.
– Nie martw się wszystko będzie dobrze.-powiedziała, po
czym zniknęła.
– Tak, do czasu, aż się dowie o zakazie treningu, będzie
spokój.
– Dlaczego? – zapytał Urahara
– Mogłaby żyć tylko treningiem, jak się dowie, że musi
zrobić przerwę będzie wciekła, a oberwę za to oczywiście ja.
– Młody nie marudź, a teraz chodź zaprowadzę cię do domu.-powiedział
Urahara.
– Mogę wrócić sam. – powiedział spokojnie.
– Jasne, ruszaj. – zaśmiał się po czym pchnął lekko chłopaka do przodu.
Chłopak ukłonił się jeszcze przed pozostałymi Kapitanami
na pożegnanie, po czym ruszył za mężczyzną. Szli chwile w ciszy, chłopak nie odrywał wzroku od
mężczyzny. Kisuke nie wiedząc o co chodzi, powędrował za jego spojrzeniem,
które zatrzymało się na sporej plamie krwi, na jego białym płaszczu.
– Nie martw się nic jej nie będzie.
– Wiem, tylko zastanawiam się jaki ma sens atakowanie jej.
Jest zdolna to prawda, ale na razie nie jest zbyt silna. Co z tego, że należy
do takiego klanu czy innego, co z tego, że jest księżniczką klanu, który i tak
praktycznie już nie istnieje.
– Masz rację, ale niektórzy się obawiają. Mirini od zawsze
byli najważniejszym i najpotężniejszym klanem Seireitei, pomimo tego, że było ich coraz mniej nawet przed trzema laty, kiedy żyjącymi członkami, byli
zaledwie rodzice Miji i jej rodzeństwo. Nadal wtedy, wzbudzali respekt, mimo, że doświadczonymi Shinigami byli jedynie rodzice i brat Miji. Jej siostra miała trzy lata a Mija siedem. Do czasu
tego feralnego ataku, który przeżyła jedynie Mija.
– Zawsze się zastanawiałem, ale nie miałem odwagi zapytać
Miji, dlaczego na nagrobku jej bliskich, jest napisane, „Pochowane
wspomnienie” ?
– Ponieważ po tym wszystkim nie znaleziono ich ciał.
– Jak to?
– Nie wiemy co się stało. Zginęło wtedy sporo osób, ale
zniknęły jedynie ich ciała.
– Sokka. Dlaczego mnie odprowadzasz, Kapitanie?
– Bo jeżeli nasz wróg połapie się, że jesteście bliskimi
przyjaciółmi to może chcieć cię wykorzystać.
– Rozumiem.
Chłopak po szybkim pożegnaniu z Kapitanem, wszedł do pokoju i położył się na łóżku, nawet się nie przebierał. Jednak pomimo wielkiego
zmęczenia, nie potrafił zasnąć przed oczami cały czas stawała mu twarz Miji,
blada i pokrwawiona. Cały czas głowił się co z dziewczyną, on leżał sobie spokojnie w łóżku, a ona walczyła o życie. Wstał i
podszedł do okna uchylając je lekko. Choć wcześniej tego nie wyczuł to teraz,
bez większych problemów wykrył raiatsu Kapitana Urahary.
– Czyli naprawdę, może chcieć
dorwać i mnie. – pomyślał, po czym się lekko uśmiechnął. – Niech
spróbuje, porachuję mu wszystkie kości za to co zrobił Miji.
Ten dzień zmienił jego nastawienie do treningów i
cięższej pracy. Postanowił trenować tak długo, aż będzie wstanie obronić
wszystkich swoich przyjaciół. Nie chciał więcej patrzeć na kogoś ze swoich
bliskich, w takim stanie jak Mija dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz