Translate

niedziela, 26 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 6

– Zaczynamy etap "Kenjutsu"(sztuka miecza)! – zabrał głos prowadzący egzamin.
– Hai! – po polanie rozniósł się chóralny okrzyk.
          Kadeci siedzieli po prawej stronie ogromnej polany, zaś kapitanowie dokładnie na przeciwko, gapie stanęli zaś za plecami kadetów, tak by nikomu nie przeszkadzać. Walki toczyły się między nimi, by wszyscy mogli dokładnie obserwować pojedynki i zdolności towarzyszy. Jak na razie odbyło się piętnaście pojedynków, czyli walczyło już trzydzieści osób, a zostało jeszcze drugie tyle. Pojedynki były długie i nudne, wśród walczących zazwyczaj jeden atakował, drugi zaś blokował i już na samym początku było jasne kto wygra.
– Kikui Miyako i Hitsugaya Toshiro.
  Obydwoje natychmiast wstali i ruszyli na środek polany. Stanęli przed sobą, skłonili się i wyjęli swoje miecze. Dziewczyna stała niepewnie, głowę miała delikatnie spuszczoną,  rude włosy opadały na policzki, a zielone oczy przyglądały się czujnie stojącemu naprzeciwko chłopakowi. Toshiro stał na lekko ugiętych nogach, obiema rękami trzymał swój miecz, spojrzenie miał spokojne i pewne.
– Hajime!(początek, start) – krzyknął sędzia.
  Hitsugaya zaatakował frontalnie, zamachnął się mieczem na dziewczynę ta jednak sparowała atak, by wyprowadzić kontrę z boku. Chłopak zablokował atak, lecz jego miecz nieco zadrżał, a nogi przejechały po ziemi kilka centymetrów w bok. Toshiro spojrzał zaskoczony na dziewczynę i odskoczył na bezpieczną odległość. Przyjrzał się jej dokładnie, była szczupła, drobna, wyglądała na delikatną, jej wygląd zupełnie nie pasował do siły jaką zademonstrowała, przy ostatnim ataku. Odsunął natychmiast te myśli, Mija również była drobna, była nawet niższa od tej dziewczyny, a jej ataki potrafiły go odrzucić na kilka metrów. Białowłosy dostrzegł znaczną zmianę na twarzy dziewczyny, do tej pory niepewny wyraz zupełnie się zmienił, oczy patrzyły na niego z wyższością, na ustach błąkał się cwany uśmieszek, już nie wyglądała na taką słodką i niewinną dziewczynkę. Toshiro zmrużył lekko oczy i się uśmiechnął, złapał pewniej miecz i zaatakował. Wymieniali wiele ciosów, dziewczyna jakkolwiek by się nie starała nie potrafiła zdobyć przewagi, a jej chytry uśmieszek szybko został starty. Toshiro miał dużą przewagę, mimo, że nie było jej widać bezpośrednio w ich sposobie walki. Chłopak bez trudu odgadywał każdy jej ruch. Styl miała podobny do Miji, jednak daleko jej było do siły, szybkości i refleksu Mirini. Miyako mimo wielu drobnych ran wciął nie opuszczała gardy. Bezbłędnie wykorzystała minimalne rozkojarzenie chłopaka, kopiąc go w udo, wytrącając go tym z równowagi. Podskoczyła i silnym kopnięciem w dłonie wybiła jego miecz wysoko w powietrze. Kolejne kopnięcie zostało wycelowane w klatkę piersiową białowłosego, ale ten się nie dał, złapał stopę dziewczyny  i odrzucił ją od siebie, by natychmiast ruszyć w stronę swojego miecza. Nie dotarł jednak na miejsce, w połowie drogi cudem ominął atak wycelowany w jego plecy. Dziewczyna za wszelką cenę chciała wykorzystać moment, gdy chłopak był bezbronny jak na razie jej nie wychodziło, Toshiro omijał każde cięcie.
                         ………………………………………………….
– Coś naszemu geniuszowi dzisiaj nie idzie. – rozniósł się głos wśród.
  Mija rozejrzała się i czego mogła się spodziewać, oczywiście słowa padły z ust Masao Makudy,  największego rywala Miji, jak i Toshiro, chłopak na każdym kroku próbował ośmieszyć tę dwójkę, a oni w żadnym razie nie byli od niego gorsi, dokuczali mu jak tylko znaleźli taką okazję.
– I co Mija, jak sądzisz, wygra? – zapytał chłopak rozbawiony chłopak. – Chyba nie,  bez miecza może mieć problem, co nie?
– Skoro nie potrafisz ocenić przewagi w walce, to się lepiej nie odzywaj. – powiedziała spokojnie.
– Co?! – warknął.
– Słyszałeś! Sądzisz, że przegra bo w chwili obecnej nie ma miecza, jeśli nie zauważyłeś, Miyako jeszcze ani razu go nie trafiła, a Toshiro zaraz odzyska miecz.
– Odzyska? Chyba sobie kpisz. Jego miecz jest po drugiej stronie polany.
– No i?
– Sądzisz, że zdąży do niego dobiec?
– Jasne.
– Za bardzo chyba w niego wierzysz. – rozniósł się dziewczęcy głos, różnił się on jednak od tonu chłopaka, dziewczyna stwierdzała po prostu fakt, w żaden sposób nie próbowała ośmieszyć Toshiro.
– Tu nie chodzi o wiarę, znam jego umiejętności i Miyako nie ma z nim najmniejszych szans, oczywiście pod warunkiem, że zdoła odzyskać miecz.
– Jest twoim przyjacielem, ale nie widać po tobie byś przejmowała się tym, czy wygra, czy nie. –zauważyła dziewczyna.
– Bo mnie to nie obchodzi, jak wygra to świetnie, jeśli nie, to ma pecha. Stanie się tak na jego własne życzenie. Jest idiotą skoro tak banalny atak pozbawił go broni. – stwierdziła i znów przeniosła znudzony wzrok na walkę.
– Nigdy byś się nie przyznała, że się o niego martwisz, prawda?
           Mija westchnęła, po czym się lekko uśmiechnęła.
– Kto wie?
                 …………………………………………………
          Miyako zamachnęła się mieczem, lecz ku jej zdziwieniu, chłopak bez większych problemów zatrzymał atak łapiąc ją za nadgarstek, wykręcił jej lekko rękę i wybił się z ziemi, przeskakując nad nią, obrócił się w powietrzu i robiąc z dziewczyny odskocznie, odbił  się od jej pleców, posyłając Kikui na ziemię. Sam leciał w kierunku swojego miecza, jednym skokiem pokonał połowę trasy, gdy wylądował na ziemi odwrócił głowę, by dostrzec biegnącą za nim dziewczynę, uśmiechnął się delikatnie i ruszył w stronę wbitej w ziemię broni, a dziewczyna deptała mu po piętach. Zamachnęła się na niego mieczem w momencie w którym chłopak złapał za Zanpakutou, wyrwał go natychmiast z ziemi i w ostatniej chwili zablokował cios.
– Mała rada na przyszłość. – zaczął chłopak, blokując wciąż miecz przeciwniczki. – Jeśli pozbawiasz kogoś broni to pokonaj go od razu, bo inaczej pozwalasz mu rozpracować swoją technikę.
  Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, gdy chłopak mocniej nacisnął na miecz, kolana się pod nią lekko ugięły, szybko więc odskoczyła .
– Ten unik na początku zrobiłeś specjalnie, spokojnie mogłeś odzyskać miecz, ale ty zamiast przyśpieszyć, od razu odskoczyłeś w bok. Od początku to planowałeś?-zapytała z niedowierzaniem.
– Nie do końca. – powiedział, atakując. – Trzeba umieć wykorzystywać zmieniającą się sytuację na swoją korzyść.
– Niemożliwe! Zaraz jak straciłeś miecz wiedziałeś jak to się skończy.
– Miałem od początku nad tobą przewagę. – powiedział.
– Jaką?
– Znam twój sposób walki.
– Skąd? – zdziwiła się a chłopak zawahał się przed odpowiedzią.
– ....znam kogoś, kto walczy podobnie do ciebie.
– Kogo?
  Chłopak uśmiechnął się lekko, ale nie odpowiedział. Jednym zwinnym ruchem wytrącił dziewczynie katanę i przyłożył ostrze do szyi.
– Od samego początku, nie byłam dla ciebie żadnym przeciwnikiem.
         Wzruszył obojętnie ramionami a dziewczyna zacisnęła ze złości pięści. 
– Następnym razem cię pokonam! 
          Toshiro kiwnął jedynie głową na potwierdzenie, że zrozumiał i skłonił się gdy prowadzący zakończył pojedynek, ogłaszając chłopaka zwycięzcą. Hitsugaya ruszył w stronę swojego miejsca siedzącego. Zobaczył ironiczny uśmieszek na ustach Miji i westchnął z niechęcią. 
– Mirini, jeden głupi komentarz, a cię uduszę.
– Idiota.
– Mija!-warknął.
– Nie wiem o co ci chodzi, kazałeś mi nie komentować, a ja stwierdziłam fakt.
          Chłopak westchnął cicho, siadając, zaś kilka osób słuchających tej wymiany zdań zachichotało cicho. Przez czterdzieści kolejnych minut nic ciekawego się nie działo, walki zaczynały się i kończyły, bez większego entuzjazmu.
– Mirini Mija i Masao Makudy.
          Dziewczyna podniosła zaskoczona głowę. Usłyszała głos podnoszącego się chłopaka.
– Świetnie, mam okazję jej dokopać!
– Dlaczego?! Tyle osób a musiałam trafić na tego idiotę! – jęknęła, wstając.
          Ruszyła przed siebie, zatrzymując się dopiero na wyznaczonym miejscu, po lewej stronie od kadetów. Skłoniła się podobnie jak jej przeciwnik bez większego entuzjazmu.
Dlaczego mam się skłaniać? Ukłon jest by ukazać przeciwnikowi szacunek, ale ja szacunku do niego nie mam. – prychnęła w myślach.
  Westchnęła, po czym wyjęła swój miecz, w przeciwieństwie do przeciwnika trzymała go jednak w jednej ręce, stojąc zupełnie rozluźniona. Tak samo jak przy walce Toshiro, wszyscy z zainteresowaniem się jej przyglądali.
– Hajime! – rozniósł się krzyk egzaminatora.
  Walczący spojrzeli na siebie, Mija ani drgnęła, zaś Makuda przypuścił atak, celował mieczem w głowę dziewczyny, ta jednak bez większych przeszkód sparowała atak jedną ręką. Zaatakował z boku i znów blok, sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie.
– Jeśli potrafisz tylko tyle to sobie odpuść. – powiedziała spokojnie.
– Chyba sobie żartujesz?! Mam nad tobą przewagę!
– Po czym wnioskujesz? – spytała równie spokojnie co wcześniej, choć można było wyczuć w jej głosie rozbawienie.
– Hitsugaya powiedział, że zna kogoś kto walczy jak Kikui i że przywykł do takiej walki. Z tego co wiem trenuje tylko z tobą, więc to ty musisz mieć taki styl walki. Kikui nie ma ze mną szans.
– Hmm, z tego wnioskujesz. W takim razie… jesteś idiotą.
– Co!? – warknął.
– Po pierwsze, Toshiro nie powiedział, że walczę tak jak Miyako, tylko że walczę podobnie. Musiałbyś sprawdzić w słowniku, ale „podobnie”, ma raczej inną definicję niż „tak samo”. Po za tym, twierdzisz że masz ze mną jakieś szansę, przyjrzyj się dobrze, zadałeś już około trzydziestu ciosów a ja nie ruszyłam się nawet z miejsca. Wszyscy spojrzeli natychmiast pod nogi dziewczyny. Miała rację. Wciąż stała na czarnej płycie, przymocowanej do pooranej ziemi, która wskazywała miejsce dla walczącego.
– Wracając do pierwszego punktu, pokaże ci co znaczy słowo „podobnie” w przypadku mnie i Miyako. Ja… – znalazła się przed chłopakiem i zadała cios, który jej przeciwnik ledwo zdążył sparować – …uderzam dużo szybciej. – powiedziała, odsuwając się o krok. –Po drugie moje ciosy są o  wiele silniejsze.
– Z pewnością… – zakpił – … takie chuchro jak ty uderza mocniej.
          Dziewczyna zamachnęła się mieczem na chłopaka, pomimo sparowania ciosu, Masao odleciał siedem metrów do tyłu, zaś dwa kolejne się przeturlał.
– Mnie nazywasz chuchrem, a sam latasz jak szmaciana lalka.
          Wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na młodą dziedziczkę klanu Mirini, nawet Kapitanowie i Porucznicy nie mogli ukryć zaskoczenia.
             …………………………………………………..
-Nie wyglądasz na zbytnio zaskoczonego. – stwierdziła jakaś dziewczyna, patrząc na Toshiro. Ich sześćdziesięcioosobowy rocznik był podzielony na dwudziestoosobowe grupy, więc nie sposób wszystkich poznać.
– Zaskoczony, niby czym?
– No, jej siłą. – powiedziała, wskazując głową na Mije.
– Wiesz, trenuję z nią od prawie roku praktycznie codziennie i na każdym treningu, przynajmniej raz sobie w ten sposób latam, uwierz z czasem można się przyzwyczaić i jak na to patrzysz nie wprowadza cię to w takie osłupienie, możesz wierzyć lub nie, ale to nie było najsilniejsze uderzenie.  
– Sokka.
         ………………………………………………….
– Zmieniłeś już zdanie czy mam ci coś jeszcze zademonstrować? – zapytała przeciwnika.
          Ten warknął coś pod nosem ocierając stróżkę krwi z brody, którą musiał przeciąć przy upadku.
– Zapłacisz mi za to!
– Hmm, druga walka i drugi raz to słyszę.
– Tyyy! – wrzasnął, rzucając się na dziewczynę.
  Ta nie zważając na czarną płytkę, którą i tak już opuściła ominęła około dwadzieścia  ataków, by wbić chłopakowi w brzuch rękojeść miecza. Ten pod siłą ciosu odsunął się metr do tyłu, zwinięty w pół, po chwili wypluł trochę krwi.
– Nie powinieneś tak stać jak masz przeciwnika kawałek przed sobą.
         Chłopak natychmiast poderwał się do pionu by dojrzeć stojącą luźno cztery metry przed nim dziewczynę.
– Powiedziałam, że nie powinieneś tak stać, nie powiedziałam, że mam zamiar atakować. – stwierdziła, wzruszając ramionami.
          Twarz chłopaka skrzywiła się w grymasie złości, a może nawet wściekłości. Masao rzucił się do ataku krzycząc.
– Przestań ze mnie kpić!
– Jak że bym śmiała. – powiedziała zszokowanym tonem, parując cios.
                  ………………………………………………………
– Moim zdaniem jest zbyt pewna siebie. Nie powinna tak olewać przeciwnika.
– Źle ją oceniasz, Kapitan Sui-Feng. – stwierdził rozbawiony Kyoraku.
– Słucham, cały czas obraża przeciwnika…
– Nie denerwuj się tak. Masz rację obraża i denerwuje przeciwnika, ale czy to oznacza, że go olewa.
– Słucham?
– Ma ciekawy styl walki, mało honorowy, no ale nie mi to oceniać, mój nie jest dużo lepszy. – zaśmiał się głośno.
– Nie rozumiem o co ci chodzi.
– Sui-Feng, czy widziałaś choć raz by Mija-chan odwróciła wzrok od tego chłopaka? – zapytał równie mocno rozbawiony Urahara.
– Co to ma do rzeczy, Urahara?
– To wiadome, że łatwiej jest pokonać wściekłego przeciwnika. Mija widocznie zna go na tyle, by wiedzieć, że nie lubi przegrywać, gdy ona udowadnia mu, że nie ma z nią szans on wpada w furię przez co łatwiej jest go pokonać. Tak jak powiedział Kyoraku-san mało honorowe, ale jak można zauważyć skuteczne. Pomimo sporej przewagi nie spuściła go ani razu z oczu, miecz ma cały czas przygotowany do ataku. Z zewnątrz wygląda na zupełnie rozluźnioną i pewną siebie, ale jestem w stu procentach pewien, że dokładnie obserwuje przeciwnika.  
– Ale ta siła i szybkość. – powiedział Ukitake. – W takim wieku rusza się prawie tak szybko jak użytkownicy Shunpo a jestem pewien, że go nie używa. Siłą przewyższa niejednego dorosłego Shinigami, jednym ciosem odrzuciła tego chłopca kilka metrów do tyłu.
– Tak trzeba przyznać, że zasługuje na tytuł geniusza, z resztą podobnie jak Toshiro, niesamowity pojedynek przez chwilę naprawdę myślałem , że jest na przegranej pozycji, a on to od początku do końca zaplanował, ma niezwykły umysł, z pewnością strategiczny. – zaśmiał się Urahara.
– Gdyby trafił na lepszego przeciwnika nie zdołałby umknąć wszystkim atakom. – powiedziała Sui-Feng.
– Pani Kapitan, jest pani straszną pesymistką, gdyby trafił na lepszego przeciwnika jestem pewny, patrząc na jego szybkość, że od razu odzyskałby miecz a gdyby nie, zrobiłby to jak najszybciej, a nie bawił się z przeciwniczką w kotka i myszkę.-powiedział spokojnie Kapitan dziesiątego oddziału Uchiba*
                    …………………………………………………………

– To jak, poddajesz się?
– Chyba sobie kpisz! Twoje ciosy straciły na sile i szybkości. Męczysz się, jak trochę jeszcze poczekam, będę miał okazję by wygrać.
– Straciły na silę i szybkości? – spojrzała na miecz, po czym nie patrząc nawet na przeciwnika, sparowała atak gołą dłonią i odrzuciła chłopaka od siebie. – Dziwne nie zauważyłam.  – podniosła wzrok na przeciwnika. – Aaaa, ty atakujesz. Wybacz, moja spostrzegawczość ostatnio uległa sporemu pogorszeniu.
  Ze strony kadetów doszedł uszu walczących i Kapitanów cichy śmiech. Chłopak drgnął lekko, spoglądając za przymrużonych powiek  na przeciwniczkę.
– Sokka. Cały czas próbujesz wytrącić mnie z równowagi by łatwiej mnie pokonać.
– Hmm może nie jesteś aż takim idiotom, choć ciężko mi w to uwierzyć, bardziej prawdopodobne, że twój mózg próbuje jeszcze ostatkiem sił walczyć, ciekawe czy mu się uda.
– Tobie się nie uda! Nie słucham cię już.
– Szkoda a było tak zabawnie. Nie sądziłam, że aż tak łatwo wyprowadzić cię z równowagi. Jest to bardzo zabawna odmiana. Trenuję tylko z Toshiro, a on już dawno przestał reagować na moje docinki, miałam nadzieję się zabawić.
– Nic z tego! – zaatakował.
           Dziewczyna zablokowała atak jedną ręką i odrzuciła chłopaka od siebie.
– Pomimo, że rozgryzłeś moją taktykę wciąż atakujesz pod impulsem złości. Gdybyś zachował spokój miałbyś przynajmniej dwukrotnie większą szansę na wygraną i może zaczęło by się w końcu coś dziać.
  Chłopak wziął kilka głębszych wdechów by się uspokoić, złapał pewniej za miecz i skoczył na dziewczynę, jego ciosy były pewniejsze, szybsze i silniejsze, pomimo to wciąż nie mógł przebić się przez jej obronę. Po pewnym czasie wpadł na nowy pomysł jak ją pokonać, miał nadzieję że się uda.
Zamarkował atak z prawej strony, a gdy dziewczyna odwróciła się w tamtym kierunku przeskoczył za jej plecami i zaatakował z lewej, zrobił to zbyt szybko by dziewczyna mogła prawidłowo zareagować, nie miała czasu by się odwrócić, wszyscy sądzili, że oberwie, lecz ku zdziwieniu wszystkich, dziewczyna przerzuciła miecz z prawej ręki do lewej i w ostatniej chwili sparowała atak.  – Jak? – sapnął zaskoczony.
– Co jak? Aaa, jak sparowałam atak? Nigdy nie zauważyłeś, że jestem oburęczna? – odsunęła się od chłopaka. – Mogę walczyć lewą ręką równie sprawnie co prawą. – powiedziała, obracając miecz w lewej dłoni tak, że wirował wokół jej nadgarstka. – Ale pomysł godny pogratulowania, na kimś innym może i by się udało.
– Niech cię szlag! – warknął.
         Dzieliła ich odległość jakiś sześciu metrów, chłopak wyskoczył w powietrze i zaatakował z góry, zanim opadł na ziemię dziewczyna powiedziała.
– Pamiętasz co mówiłam? Gdy się uspokoisz twoja szansa na wygraną się podwoi. Miałam rację, ale zerowa szansa pomnożona przez dwa zbyt dużo nie zmienia, co nie?
          Zamachnęła się mieczem, po czym odskoczyła na bok i schowała miecz do pochwy na plecach.
Obserwatorzy widząc to przyjrzeli się chłopakowi, z policzka ciekła mu krew, choć zaskoczyła ich bardziej jego katana, miecz został przecięty w pół, a część ostrza spadało właśnie na ziemię.
– Przegrałem. – mruknął cicho. – Jestem słaby.
– Wcale nie. – usłyszał głos swojej przeciwniczki.
           Wszyscy im się przyglądali, nasłuchując.
– Jak to nie!? Przegrałem!
– No to co? Nie przegrałeś bo jesteś słaby, przegrałeś bo dałeś się podpuścić. Rzadko walczę w ten sposób, tylko i wyłącznie gdy jestem na niepewnej pozycji. Dobrze zauważyłeś, że moje ciosy straciły na silę i szybkości. Ostatnimi czasy szybko się męczę. Gdybyś nie dał się wyprowadzić z równowagi i od początku do końca walczył tak jak przez ten krótki moment, miałabym spory problem, a ty z pewnością miałbyś realną możliwość wygranej, ale teraz to już nie ma zbytniego znaczenia. – powiedziała, wzruszając ramionami.
  Prowadzący egzamin ogłosił oficjalnie wynik pojedynku, walczący ukłonili się tym razem bez zbędnych obiekcji i ruszyli na swoje miejsca. Gdy dziewczyna usiadła na miejsce, wszyscy dostrzegli jak bardzo była zmęczona, choć w czasie walki nie dawała tego po sobie poznać, teraz oddychała ciężko i wyglądała jakby za moment miała zemdleć. Dłonie zaś miała przyłożone do skroni.
– Wszystko w porządku? – zapytał Toshiro, kładąc dziewczynie dłoń na lewym barku.
– Jasne. – zapewniła uśmiechając się lekko. – Trochę przesadziłam.
– Sokka, może zgłoś się do medyka.
– Nie, nic mi nie jest, zaraz mi przejdzie.
– Wiedziałem, że tak będzie! Już w czasie ostatniej walki zaczęła cię boleć głowa. Nie mogłaś tej walki skończyć od razu, po prostu nie mogłaś.
– Gadasz jakbyś się o mnie martwił. – zakpiła.
– Ledwo żywa czy nie, jesteś równie irytująca. – mruknął.
– Czy ja wyglądam jakbym była jedną nogą w grobie? – zapytała zirytowana.
           Chłopak udał, że się jej przygląda, ona zaś zmrużyła gniewnie oczy.
– Tak, wyglądasz.
– Oberwiesz, nie teraz, ale oberwiesz. – warknęła, kilka innych osób zaś parsknęło śmiechem.
-----------------------------------------------------------------------
*Kapitan 10 oddziału Uchiba- choć ani w anime, ani w mandze taka postać nie istnieje na tym stanowisku, ja ją tam wcisnęłam na pewien czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz