– Zaczynamy etap "Kenjutsu"(sztuka miecza)! – zabrał głos prowadzący egzamin.
– Hai! – po polanie rozniósł się chóralny okrzyk.
Kadeci siedzieli po prawej stronie ogromnej polany, zaś
kapitanowie dokładnie na przeciwko, gapie stanęli zaś za plecami kadetów, tak by nikomu nie przeszkadzać. Walki
toczyły się między nimi, by wszyscy mogli dokładnie obserwować pojedynki i
zdolności towarzyszy. Jak na razie odbyło się piętnaście pojedynków, czyli
walczyło już trzydzieści osób, a zostało jeszcze drugie tyle. Pojedynki były
długie i nudne, wśród walczących zazwyczaj jeden atakował, drugi zaś blokował i
już na samym początku było jasne kto wygra.
– Kikui Miyako i Hitsugaya Toshiro.
Obydwoje natychmiast wstali i ruszyli na środek polany.
Stanęli przed sobą, skłonili się i wyjęli swoje miecze. Dziewczyna stała niepewnie,
głowę miała delikatnie spuszczoną, rude
włosy opadały na policzki, a zielone oczy przyglądały się czujnie stojącemu naprzeciwko
chłopakowi. Toshiro stał na lekko ugiętych nogach, obiema rękami trzymał swój
miecz, spojrzenie miał spokojne i pewne.
– Hajime!(początek, start) – krzyknął sędzia.
Hitsugaya zaatakował frontalnie, zamachnął się mieczem na
dziewczynę ta jednak sparowała atak, by wyprowadzić kontrę z boku. Chłopak
zablokował atak, lecz jego miecz nieco zadrżał, a nogi przejechały po ziemi kilka
centymetrów w bok. Toshiro spojrzał zaskoczony na dziewczynę i odskoczył na
bezpieczną odległość. Przyjrzał się jej dokładnie, była szczupła, drobna,
wyglądała na delikatną, jej wygląd zupełnie nie pasował do siły jaką
zademonstrowała, przy ostatnim ataku. Odsunął natychmiast te myśli, Mija
również była drobna, była nawet niższa od tej dziewczyny, a jej ataki potrafiły
go odrzucić na kilka metrów. Białowłosy dostrzegł znaczną zmianę na twarzy dziewczyny,
do tej pory niepewny wyraz zupełnie się zmienił, oczy patrzyły na niego
z wyższością, na ustach błąkał się cwany uśmieszek, już nie wyglądała na taką
słodką i niewinną dziewczynkę. Toshiro zmrużył lekko oczy i się uśmiechnął, złapał
pewniej miecz i zaatakował. Wymieniali wiele ciosów, dziewczyna jakkolwiek by się nie starała nie potrafiła zdobyć przewagi, a jej chytry uśmieszek szybko został starty. Toshiro miał dużą przewagę, mimo, że nie było jej widać bezpośrednio w ich sposobie walki. Chłopak bez trudu odgadywał każdy jej ruch. Styl miała podobny do Miji, jednak daleko jej było do siły, szybkości i refleksu Mirini. Miyako mimo wielu drobnych ran wciął nie opuszczała gardy. Bezbłędnie wykorzystała minimalne rozkojarzenie chłopaka, kopiąc go w udo, wytrącając go tym z równowagi. Podskoczyła i silnym kopnięciem w dłonie wybiła jego miecz wysoko w powietrze. Kolejne kopnięcie zostało
wycelowane w klatkę piersiową białowłosego, ale ten się nie dał, złapał stopę
dziewczyny i odrzucił ją od siebie, by natychmiast
ruszyć w stronę swojego miecza. Nie dotarł jednak na miejsce, w połowie drogi cudem ominął atak wycelowany w
jego plecy. Dziewczyna za wszelką cenę chciała wykorzystać moment, gdy chłopak
był bezbronny jak na razie jej nie wychodziło, Toshiro omijał każde cięcie.
………………………………………………….
– Coś naszemu geniuszowi dzisiaj
nie idzie. – rozniósł się głos wśród.
Mija rozejrzała się i czego
mogła się spodziewać, oczywiście słowa padły z ust Masao Makudy, największego rywala Miji, jak i Toshiro,
chłopak na każdym kroku próbował ośmieszyć tę dwójkę, a oni w żadnym razie nie
byli od niego gorsi, dokuczali mu jak tylko znaleźli taką okazję.
– I co Mija, jak sądzisz, wygra? – zapytał
chłopak rozbawiony chłopak. – Chyba nie, bez miecza może mieć
problem, co nie?
– Skoro nie potrafisz ocenić
przewagi w walce, to się lepiej nie odzywaj. – powiedziała spokojnie.
– Co?! – warknął.
– Słyszałeś! Sądzisz, że
przegra bo w chwili obecnej nie ma miecza, jeśli nie zauważyłeś, Miyako jeszcze
ani razu go nie trafiła, a Toshiro zaraz odzyska miecz.
– Odzyska? Chyba sobie kpisz. Jego miecz jest po drugiej stronie polany.
– No i?
– Sądzisz, że zdąży do niego
dobiec?
– Jasne.
– Za bardzo chyba w niego wierzysz. – rozniósł
się dziewczęcy głos, różnił się on jednak od tonu chłopaka, dziewczyna
stwierdzała po prostu fakt, w żaden sposób nie próbowała ośmieszyć Toshiro.
– Tu nie chodzi o wiarę, znam
jego umiejętności i Miyako nie ma z nim najmniejszych szans, oczywiście pod warunkiem,
że zdoła odzyskać miecz.
– Jest twoim przyjacielem, ale nie
widać po tobie byś przejmowała się tym, czy wygra, czy nie. –zauważyła dziewczyna.
– Bo mnie to nie obchodzi, jak
wygra to świetnie, jeśli nie, to ma pecha. Stanie się tak na jego własne życzenie. Jest idiotą skoro tak banalny atak pozbawił go broni. – stwierdziła i znów przeniosła
znudzony wzrok na walkę.
– Nigdy byś się nie przyznała,
że się o niego martwisz, prawda?
Mija westchnęła, po czym się
lekko uśmiechnęła.
– Kto wie?
…………………………………………………
Miyako zamachnęła się mieczem,
lecz ku jej zdziwieniu, chłopak bez większych problemów zatrzymał atak łapiąc
ją za nadgarstek, wykręcił jej lekko rękę i wybił się z ziemi, przeskakując nad
nią, obrócił się w powietrzu i robiąc z dziewczyny odskocznie, odbił się od jej pleców, posyłając Kikui na ziemię.
Sam leciał w kierunku swojego miecza, jednym skokiem pokonał połowę trasy, gdy
wylądował na ziemi odwrócił głowę, by dostrzec biegnącą za nim dziewczynę,
uśmiechnął się delikatnie i ruszył w stronę wbitej w ziemię broni, a dziewczyna deptała mu po
piętach. Zamachnęła się na niego mieczem w momencie w którym chłopak złapał za Zanpakutou, wyrwał go natychmiast z ziemi i w ostatniej chwili zablokował cios.
– Mała rada na przyszłość. – zaczął
chłopak, blokując wciąż miecz przeciwniczki. – Jeśli pozbawiasz kogoś broni to
pokonaj go od razu, bo inaczej pozwalasz mu rozpracować swoją technikę.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy,
gdy chłopak mocniej nacisnął na miecz, kolana się pod nią lekko ugięły, szybko
więc odskoczyła .
– Ten unik na początku zrobiłeś specjalnie, spokojnie mogłeś odzyskać miecz, ale ty zamiast przyśpieszyć, od
razu odskoczyłeś w bok. Od początku to planowałeś?-zapytała z niedowierzaniem.
– Nie do końca. – powiedział, atakując. – Trzeba umieć wykorzystywać zmieniającą się sytuację na swoją korzyść.
– Niemożliwe! Zaraz jak
straciłeś miecz wiedziałeś jak to się skończy.
– Miałem od początku nad tobą
przewagę. – powiedział.
– Jaką?
– Znam twój sposób walki.
– Skąd? – zdziwiła się a chłopak zawahał się przed odpowiedzią.
– ....znam kogoś, kto walczy
podobnie do ciebie.
– Kogo?
Chłopak uśmiechnął się lekko,
ale nie odpowiedział. Jednym zwinnym ruchem wytrącił dziewczynie katanę i
przyłożył ostrze do szyi.
– Od samego początku, nie byłam
dla ciebie żadnym przeciwnikiem.
Wzruszył obojętnie ramionami a dziewczyna zacisnęła ze złości pięści.
– Następnym razem cię pokonam!
Toshiro kiwnął jedynie głową na potwierdzenie, że zrozumiał i skłonił się gdy prowadzący zakończył pojedynek, ogłaszając chłopaka zwycięzcą. Hitsugaya ruszył w stronę swojego miejsca siedzącego. Zobaczył ironiczny uśmieszek na ustach Miji i westchnął z niechęcią.
– Mirini, jeden głupi
komentarz, a cię uduszę.
– Idiota.
– Mija!-warknął.
– Nie wiem o co ci chodzi,
kazałeś mi nie komentować, a ja stwierdziłam fakt.
Chłopak westchnął cicho, siadając, zaś kilka osób słuchających tej wymiany zdań zachichotało cicho. Przez czterdzieści kolejnych
minut nic ciekawego się nie działo, walki zaczynały się i kończyły, bez
większego entuzjazmu.
– Mirini Mija i Masao Makudy.
Dziewczyna podniosła
zaskoczona głowę. Usłyszała głos podnoszącego się chłopaka.
– Świetnie, mam okazję jej
dokopać!
– Dlaczego?! Tyle osób a
musiałam trafić na tego idiotę! – jęknęła, wstając.
Ruszyła przed siebie,
zatrzymując się dopiero na wyznaczonym miejscu, po lewej stronie od kadetów. Skłoniła się podobnie jak jej
przeciwnik bez większego entuzjazmu.
– Dlaczego mam się skłaniać? Ukłon jest by ukazać przeciwnikowi szacunek, ale ja szacunku do niego nie mam. – prychnęła w myślach.
– Dlaczego mam się skłaniać? Ukłon jest by ukazać przeciwnikowi szacunek, ale ja szacunku do niego nie mam. – prychnęła w myślach.
Westchnęła, po czym wyjęła
swój miecz, w przeciwieństwie do przeciwnika trzymała go jednak w jednej ręce,
stojąc zupełnie rozluźniona. Tak samo jak przy walce Toshiro, wszyscy z zainteresowaniem się jej przyglądali.
– Hajime! – rozniósł się krzyk
egzaminatora.
Walczący spojrzeli na siebie,
Mija ani drgnęła, zaś Makuda przypuścił atak, celował mieczem w głowę
dziewczyny, ta jednak bez większych przeszkód sparowała atak jedną ręką. Zaatakował
z boku i znów blok, sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie.
– Jeśli potrafisz tylko tyle to
sobie odpuść. – powiedziała spokojnie.
– Chyba sobie żartujesz?! Mam
nad tobą przewagę!
– Po czym wnioskujesz? – spytała
równie spokojnie co wcześniej, choć można było wyczuć w jej głosie rozbawienie.
– Hitsugaya powiedział, że zna
kogoś kto walczy jak Kikui i że przywykł do takiej walki. Z tego co wiem
trenuje tylko z tobą, więc to ty musisz mieć taki styl walki. Kikui nie ma ze
mną szans.
– Hmm, z tego wnioskujesz. W takim
razie… jesteś idiotą.
– Co!? – warknął.
– Po pierwsze, Toshiro nie powiedział,
że walczę tak jak Miyako, tylko że walczę podobnie. Musiałbyś sprawdzić w
słowniku, ale „podobnie”, ma raczej inną definicję niż „tak samo”. Po za tym,
twierdzisz że masz ze mną jakieś szansę, przyjrzyj się dobrze, zadałeś już
około trzydziestu ciosów a ja nie ruszyłam się nawet z miejsca. Wszyscy spojrzeli natychmiast
pod nogi dziewczyny. Miała rację. Wciąż stała na czarnej płycie, przymocowanej
do pooranej ziemi, która wskazywała miejsce dla walczącego.
– Wracając do pierwszego
punktu, pokaże ci co znaczy słowo „podobnie” w przypadku mnie i Miyako. Ja… – znalazła
się przed chłopakiem i zadała cios, który jej przeciwnik ledwo zdążył
sparować – …uderzam dużo szybciej. – powiedziała, odsuwając się o krok. –Po drugie
moje ciosy są o wiele silniejsze.
– Z pewnością… – zakpił – … takie
chuchro jak ty uderza mocniej.
Dziewczyna zamachnęła się
mieczem na chłopaka, pomimo sparowania ciosu, Masao odleciał siedem metrów do
tyłu, zaś dwa kolejne się przeturlał.
– Mnie nazywasz chuchrem, a sam
latasz jak szmaciana lalka.
Wszyscy patrzyli z
niedowierzaniem na młodą dziedziczkę klanu Mirini, nawet Kapitanowie i Porucznicy nie mogli ukryć zaskoczenia.
…………………………………………………..
-Nie wyglądasz na zbytnio
zaskoczonego. – stwierdziła jakaś dziewczyna, patrząc na Toshiro. Ich sześćdziesięcioosobowy
rocznik był podzielony na dwudziestoosobowe grupy, więc nie sposób wszystkich
poznać.
– Zaskoczony, niby czym?
– No, jej siłą. – powiedziała, wskazując głową na Mije.
– Wiesz, trenuję z nią od prawie
roku praktycznie codziennie i na każdym treningu, przynajmniej raz sobie w ten
sposób latam, uwierz z czasem można się przyzwyczaić i jak na to patrzysz nie
wprowadza cię to w takie osłupienie, możesz wierzyć lub nie, ale to nie było
najsilniejsze uderzenie.
– Sokka.
………………………………………………….
– Zmieniłeś już zdanie czy mam
ci coś jeszcze zademonstrować? – zapytała przeciwnika.
Ten warknął coś pod nosem
ocierając stróżkę krwi z brody, którą musiał przeciąć przy upadku.
– Zapłacisz mi za to!
– Hmm, druga walka i drugi raz
to słyszę.
– Tyyy! – wrzasnął, rzucając się
na dziewczynę.
Ta nie zważając na czarną
płytkę, którą i tak już opuściła ominęła około dwadzieścia ataków, by wbić chłopakowi w brzuch rękojeść
miecza. Ten pod siłą ciosu odsunął się metr do tyłu, zwinięty w pół, po chwili
wypluł trochę krwi.
– Nie powinieneś tak stać jak
masz przeciwnika kawałek przed sobą.
Chłopak natychmiast poderwał
się do pionu by dojrzeć stojącą luźno cztery metry przed nim dziewczynę.
– Powiedziałam, że nie
powinieneś tak stać, nie powiedziałam, że mam zamiar atakować. – stwierdziła, wzruszając ramionami.
Twarz chłopaka skrzywiła się w
grymasie złości, a może nawet wściekłości. Masao rzucił się do ataku krzycząc.
– Przestań ze mnie kpić!
– Jak że bym śmiała. – powiedziała
zszokowanym tonem, parując cios.
………………………………………………………
– Moim zdaniem jest zbyt pewna
siebie. Nie powinna tak olewać przeciwnika.
– Źle ją oceniasz, Kapitan
Sui-Feng. – stwierdził rozbawiony Kyoraku.
– Słucham, cały czas obraża
przeciwnika…
– Nie denerwuj się tak. Masz
rację obraża i denerwuje przeciwnika, ale czy to oznacza, że go olewa.
– Słucham?
– Ma ciekawy styl walki, mało
honorowy, no ale nie mi to oceniać, mój nie jest dużo lepszy. – zaśmiał się
głośno.
– Nie rozumiem o co ci chodzi.
– Sui-Feng, czy widziałaś choć
raz by Mija-chan odwróciła wzrok od tego chłopaka? – zapytał równie mocno rozbawiony
Urahara.
– Co to ma do rzeczy, Urahara?
– To wiadome, że łatwiej jest
pokonać wściekłego przeciwnika. Mija widocznie zna go na tyle, by wiedzieć, że nie
lubi przegrywać, gdy ona udowadnia mu, że nie ma z nią szans on wpada w furię
przez co łatwiej jest go pokonać. Tak jak powiedział Kyoraku-san mało honorowe,
ale jak można zauważyć skuteczne. Pomimo sporej przewagi nie spuściła go ani
razu z oczu, miecz ma cały czas przygotowany do ataku. Z zewnątrz wygląda na
zupełnie rozluźnioną i pewną siebie, ale jestem w stu procentach pewien, że
dokładnie obserwuje przeciwnika.
– Ale ta siła i
szybkość. – powiedział Ukitake. – W takim wieku rusza się prawie tak szybko jak
użytkownicy Shunpo a jestem pewien, że go nie używa. Siłą przewyższa niejednego dorosłego Shinigami, jednym ciosem odrzuciła tego chłopca kilka metrów
do tyłu.
– Tak trzeba przyznać, że zasługuje
na tytuł geniusza, z resztą podobnie jak Toshiro, niesamowity pojedynek przez
chwilę naprawdę myślałem , że jest na przegranej pozycji, a on to od początku
do końca zaplanował, ma niezwykły umysł, z pewnością strategiczny. – zaśmiał się
Urahara.
– Gdyby trafił na lepszego przeciwnika
nie zdołałby umknąć wszystkim atakom. – powiedziała Sui-Feng.
– Pani Kapitan, jest pani
straszną pesymistką, gdyby trafił na lepszego przeciwnika jestem pewny,
patrząc na jego szybkość, że od razu odzyskałby miecz a gdyby nie, zrobiłby to
jak najszybciej, a nie bawił się z przeciwniczką w kotka i myszkę.-powiedział
spokojnie Kapitan dziesiątego oddziału Uchiba*
…………………………………………………………
– To jak, poddajesz się?
– Chyba sobie kpisz! Twoje
ciosy straciły na sile i szybkości. Męczysz się, jak trochę jeszcze poczekam,
będę miał okazję by wygrać.
– Straciły na silę i szybkości? – spojrzała
na miecz, po czym nie patrząc nawet na przeciwnika, sparowała atak gołą dłonią
i odrzuciła chłopaka od siebie. – Dziwne nie zauważyłam. – podniosła wzrok na
przeciwnika. – Aaaa, ty atakujesz. Wybacz, moja spostrzegawczość ostatnio uległa
sporemu pogorszeniu.
Ze strony kadetów doszedł uszu
walczących i Kapitanów cichy śmiech. Chłopak drgnął lekko, spoglądając
za przymrużonych powiek na
przeciwniczkę.
– Sokka. Cały czas próbujesz wytrącić
mnie z równowagi by łatwiej mnie pokonać.
– Hmm może nie jesteś aż takim
idiotom, choć ciężko mi w to uwierzyć, bardziej prawdopodobne, że twój mózg próbuje
jeszcze ostatkiem sił walczyć, ciekawe czy mu się uda.
– Tobie się nie uda! Nie
słucham cię już.
– Szkoda a było tak zabawnie. Nie sądziłam, że aż tak łatwo wyprowadzić cię z równowagi. Jest to bardzo zabawna odmiana. Trenuję tylko z Toshiro, a on już dawno przestał reagować na
moje docinki, miałam nadzieję się zabawić.
– Nic z tego! – zaatakował.
Dziewczyna zablokowała atak
jedną ręką i odrzuciła chłopaka od siebie.
– Pomimo, że rozgryzłeś moją
taktykę wciąż atakujesz pod impulsem złości. Gdybyś zachował spokój miałbyś przynajmniej
dwukrotnie większą szansę na wygraną i może zaczęło by się w końcu coś dziać.
Chłopak wziął kilka głębszych
wdechów by się uspokoić, złapał pewniej za miecz i skoczył na dziewczynę, jego
ciosy były pewniejsze, szybsze i silniejsze, pomimo to wciąż nie mógł przebić
się przez jej obronę. Po pewnym czasie wpadł na nowy pomysł jak ją pokonać, miał nadzieję że się
uda.
Zamarkował atak z prawej
strony, a gdy dziewczyna odwróciła się w tamtym kierunku przeskoczył za jej
plecami i zaatakował z lewej, zrobił to zbyt szybko by dziewczyna mogła
prawidłowo zareagować, nie miała czasu by się odwrócić, wszyscy sądzili, że
oberwie, lecz ku zdziwieniu wszystkich, dziewczyna przerzuciła miecz z prawej
ręki do lewej i w ostatniej chwili sparowała atak. – Jak? – sapnął zaskoczony.
– Co jak? Aaa, jak sparowałam
atak? Nigdy nie zauważyłeś, że jestem oburęczna? – odsunęła się od chłopaka. – Mogę
walczyć lewą ręką równie sprawnie co prawą. – powiedziała, obracając miecz w lewej dłoni tak, że wirował wokół jej nadgarstka. – Ale pomysł godny pogratulowania, na
kimś innym może i by się udało.
– Niech cię szlag! – warknął.
Dzieliła ich odległość jakiś
sześciu metrów, chłopak wyskoczył w powietrze i zaatakował z góry, zanim opadł
na ziemię dziewczyna powiedziała.
– Pamiętasz co mówiłam? Gdy się
uspokoisz twoja szansa na wygraną się podwoi. Miałam rację, ale zerowa szansa
pomnożona przez dwa zbyt dużo nie zmienia, co nie?
Zamachnęła się mieczem, po
czym odskoczyła na bok i schowała miecz do pochwy na plecach.
Obserwatorzy widząc to
przyjrzeli się chłopakowi, z policzka ciekła mu krew, choć zaskoczyła ich
bardziej jego katana, miecz został przecięty w pół, a część ostrza spadało
właśnie na ziemię.
– Przegrałem. – mruknął
cicho. – Jestem słaby.
– Wcale nie. – usłyszał głos
swojej przeciwniczki.
Wszyscy im się przyglądali, nasłuchując.
– Jak to nie!? Przegrałem!
– No to co? Nie przegrałeś bo
jesteś słaby, przegrałeś bo dałeś się podpuścić. Rzadko walczę w ten sposób,
tylko i wyłącznie gdy jestem na niepewnej pozycji. Dobrze zauważyłeś, że moje
ciosy straciły na silę i szybkości. Ostatnimi czasy szybko się męczę. Gdybyś
nie dał się wyprowadzić z równowagi i od początku do końca walczył tak jak przez
ten krótki moment, miałabym spory problem, a ty z pewnością miałbyś realną
możliwość wygranej, ale teraz to już nie ma zbytniego znaczenia. – powiedziała, wzruszając ramionami.
Prowadzący egzamin ogłosił
oficjalnie wynik pojedynku, walczący ukłonili się tym razem bez zbędnych
obiekcji i ruszyli na swoje miejsca. Gdy dziewczyna usiadła na
miejsce, wszyscy dostrzegli jak bardzo była zmęczona, choć w czasie walki nie
dawała tego po sobie poznać, teraz oddychała ciężko i wyglądała jakby za moment
miała zemdleć. Dłonie zaś miała przyłożone do skroni.
– Wszystko w porządku? – zapytał Toshiro, kładąc dziewczynie dłoń na lewym barku.
– Jasne. – zapewniła uśmiechając
się lekko. – Trochę przesadziłam.
– Sokka, może zgłoś się do
medyka.
– Nie, nic mi nie jest, zaraz mi
przejdzie.
– Wiedziałem, że tak będzie! Już
w czasie ostatniej walki zaczęła cię boleć głowa. Nie mogłaś tej walki skończyć
od razu, po prostu nie mogłaś.
– Gadasz jakbyś się o mnie
martwił. – zakpiła.
– Ledwo żywa czy nie, jesteś
równie irytująca. – mruknął.
– Czy ja wyglądam jakbym była
jedną nogą w grobie? – zapytała zirytowana.
Chłopak udał, że się jej
przygląda, ona zaś zmrużyła gniewnie oczy.
– Tak, wyglądasz.
– Oberwiesz, nie teraz, ale oberwiesz. – warknęła,
kilka innych osób zaś parsknęło śmiechem.-----------------------------------------------------------------------
*Kapitan 10 oddziału Uchiba- choć ani w anime, ani w mandze taka postać nie istnieje na tym stanowisku, ja ją tam wcisnęłam na pewien czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz