– Jak pani myśli, kiedy się obudzi? – spytał dziesięcioletni
chłopiec shinigami z czwartego medycznego oddziału, zajmującą się Miją.
– Niebawem, ale jest jeszcze osłabiona.
– A jej obrażenia?
– Nie martw się. – powiedziała, uśmiechając się ciepło,
widząc jednak spojrzenie chłopca westchnęła i kontynuowała.
– Kapitan Unohana bardzo się postarała, ale z pewnością
przez jakiś czas obrażenia będą jej dokuczać.
– Sokka.(Rozumiem)
……………………………………….
– Gdzie ja jestem? Co
się stało?
Dziewczyna zaczęła powoli odzyskiwać przytomność, leżała
na czymś miękkim.
– Czy ja umarłam?
…Nie! – stwierdziła gdy lekko się ruszyła, a jej zesztywniałe ciało
przeszedł spazm bólu.
– Gdybym umarła nie
czułabym bólu, prawda?
Spróbowała otworzyć oczy, ale jej się nie udało.
– Co się stało? Nie
mam siły nawet otworzyć oczu.
Przed oczami pojawiły się obrazy z ubiegłej nocy.
Koszmar, łazienka, wybuch, ból. Chciała się poruszyć, skończyło się jednak na dobrych
chęciach.
Spróbowała poruszyć palcami w lewej dłoni i udało się!
Skupiła się więc na drugiej dłoni, również się udało, lecz przy tym poczuła
lekki ból. Przeniosła ciężar ciała na dolną partię pleców i aż zesztywniała gdy
po jej ciele rozniósł się przeraźliwy ból. Zrobiła sobie kilka minut przerwy,
przynajmniej tak jej się wydawało, bo równie dobrze mogło upłynąć kilka godzin.
Gdy ból w plecach zupełnie zniknął ruszyła prawą nogą, po
czym lewą i zachłysnęła się powietrzem czując tysiące igieł wbijające się w jej
mięśnie i ścięgna.
– Nie radzę ci ruszać głową. – usłyszała głos.
Otworzyła oczy, tym razem udało się bez większych
problemów. Kątem oka dostrzegła chłopaka.
– Toshiro? – szepnęła słabym, zachrypniętym głosem.
– Nie widać? Jak się czujesz?
– Co się stało?
– A ile pamiętasz? – usłyszała męski głos dobiegający z
drugiej części pokoju i odruchowo odwróciła tam głowę. Z bólu, aż pociemniało
jej przed oczami.
– Wybacz, nie powinnaś się zbytnio ruszać. – usłyszała znów
ten głos, tym razem dobiegał jednak zaraz obok. Otworzyła oczy.
– Urahara-sama?
– Cieszę się, że się w końcu obudziłaś, strasznie się
martwiliśmy.
– Pan się martwił. – usłyszała głos przyjaciela.
– Jasne, dlatego przynajmniej raz na godzinę wpadałeś
sprawdzić czy się obudziła.
– Co, ja… w-wcale nie. – mruknął, po czym odwrócił się w
stronę okna, zażenowany.
Mija uśmiechnęła się lekko, po czym wyszeptała.
– Ile byłam nieprzytomna?
– Sześć dni.
– Sześć? – powiedziała zaskoczona
– Tak, twój stan był bardzo poważny. – powiedział
Kapitan. – No to ile pamiętasz?
– Pamiętam, że miałam koszmar, gdy się obudziłam poszłam
do łazienki, potem w pokoju coś wybuchło, coś mnie uderzyło, chyba drzwi, potem jedynie ból głowy.
– Czyli wiesz dość sporo, prawdopodobnie ten człowiek,
którego nie możemy dorwać, podłożył ładunki wybuchowe w twoim pokoju, uratował
ci życie fakt, że weszłaś do łazienki.
– Nadal go nie złapaliście?
– Niestety nie, robimy co w naszej mocy, ale w chwili
obecnej się ukrywa.
Na kilka minut zapadła cisza.
– Taicho(Kapitan)?
– Hai(tak)?
– Czy…czy można mieć prorocze sny?
– Prorocze sny, hm… nigdy o czymś takim nie słyszałem,
chociaż się mówi, że tak zwane wieszczki i wróżki w świecie żywych mają takie zdolności, a
dlaczego pytasz?
– No bo… zanim się obudziłam, śniło mi się, że cała
społeczność dusz wybuchła, jak się obudziłam czułam, że muszę uciekać, ale nie
wiedziałam dlaczego, no i potem…
– Rozumiem, nie słyszałem by ktoś miał takie zdolności,
ale popytam, może coś znajdę. Musisz wiedzieć, że taką zdolność może mieć twoje
Zanpakutou, co odbija się na tobie, wiesz że twoja katana jest specyficzna.
Patrząc na to, że twój miecz przebudził się dość niedawno, to i tak twoje
Zanjutsu (sztuka władania Zanpakutou)jest na bardzo wysokim poziomie, ale z
pewnością nie znasz jeszcze pełnych możliwości twojego miecza.
– Tak, masz pewnie rację, zapytam ją o to. Tak się
zastanawiam, sen snem, ale to uczucie, że muszę uciekać, przecież nie
wiedziałam, że w moim pokoju są…
– Jeśli, masz sny w których widzisz przyszłość, to jest
możliwość, że twój instynkt, podpowiada ci które sny są prorocze, a które nie.
Porozmawiaj ze swym mieczem, może uda ci się rozwinąć tę umiejętność, na pewno by ci się przydała.
– Tak z pewnością.
– Dobrze odpoczywaj, pójdę poinformować pielęgniarkę, że
się obudziłaś, a ty Toshiro nie masz przypadkiem zajęć w Akademii?
– Tak, zaraz idę.
– Dobrze, tylko się nie spóźnij.
– Hai.
Mężczyzna wyszedł z pokoju, a chłopak spojrzał na
dziewczynę.
– Kapitan wyszedł, to mów jak się czujesz.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Toshiro dobrze
wiedział, że przed żadnym Kapitanem nie ukazałaby słabości.
– Boli. – mruknęła, zamykając oczy.
– Nie dziwię się, nieźle rąbnęłaś, dobrze że się wtedy
nie widziałaś, byłaś jak wyjęta z horroru.
– Ech… czekaj a ty skąd to wiesz?
– Ja…słyszałem od Kapitana.
– Bo by ci to powiedział. Pobiegłeś tam?
– Nie.
– Toshiro!?
– Przymknij się, miałaś odpoczywać!
– A ty zdaje się, że miałeś iść na jakieś zajęcia.
– Nie dołuj mnie.
– Skoro minęło sześć dni, czyli mamy…
– Czwartek.
– Aha, która godzina?
– Jakoś po ósmej.
– Co ty tu robisz tak wcześnie?
– Przyszedłem, przed zajęciami.
– Od kiedy wstajesz tak wcześnie?
– Od niedawna. – mruknął, patrząc za okno.
– Ty na serio przychodziłeś tu co godzinę?
– Oczywiście, że nie, niby jak?
– …
– Przecież mam akademię, treningi, ale wpadałem co jakiś
czas i zawsze jak na nieszczęście był tu Kapitan Urahara.
– Sokka.
– Kapitan bardzo się o ciebie martwił. Obwinia się, że to
jego wina bo miał cię chronić.
– Ale przecież, on nie mógł przewidzieć...
– Wiem i on pewnie też wie, ale to niczego nie zmienia,
zresztą i tak by się nie przyznał.
– On nie jest tobą.
– Mówiłaś coś? – warknął
– A co, na słuch ci poszło przez te ostatnie sześć dni?
– Ty wredna…zresztą, ja się zbieram bo się spóźnię,
odpoczywaj.
– Jasne, nic lepszego do roboty raczej nie znajdę.
Chłopak uśmiechnął się lekko i wyszedł. Mija westchnęła cicho, po czym zamknęła oczy i odpłynęła. Obudził ją czyjś dotyk na czole. Otworzyła oczy i
dostrzegła młodą shinigami.
– Jak się czujesz, moja droga? – zapytała.
– Dobrze.
– Mów prawdę.
– Trochę boli, ale nie jest źle.
– Sokka, spróbuj się poruszyć.
Dziewczyna odruchowo zacisnęła zęby, by po chwili się
ruszyć, ku jej zdziwieniu zamiast paraliżującego bólu kostki i pleców, poczuła
jedynie ukłucie.
– Dziwne, jak ostatnio się ruszałam czułam jakby ktoś mnie
gwoździami przebijał, a teraz zaledwie ukłucie.
– Niesamowite, odkąd Kapitan Urahara poinformował nas, że
się obudziłaś minęło zaledwie kilka godzin, niemożliwe by kości tak szybko się
zaleczyły. Mija ruszyła głową
i aż jęknęła, ból nie stracił w ogóle na sile, znów pociemniało jej przed
oczami.
– Nie ruszaj głową, chociaż szczerze mówiąc myślałam, że i
ona się zaleczy.
– Ja też. – jęknęła kładąc dłoń na opatrunku, okalającym
głowę.
– Cóż, poleż sobie spokojnie, zmienię ci kroplówkę i pójdę
po Kapitan Unohane.
– Po co pani pójdzie po panią Kapitan? – spytała,
przyglądając się jak zmienia worek z płynem.
– Ona cię leczyła i powinna cię oglądnąć, po za tym to nie
jest normalne byś tak szybko się regenerowała.
– Sokka.
Pielęgniarka wyszła i dopiero po piętnastu minutach
weszła Unohana.
– Dzień dobry pani Kapitan.
– Witaj. – powiedziała ciepłym, miłym głosem, ale pomimo to
dziewczynę przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Kobieta podeszła do pacjentki, podniosła kartę zdrowia,
po czym zbadała Mije.
– Bardzo ciekawe, twoje obrażenia zagoiły się w tak szybkim
tempie, wiesz może z jakiego powodu.
– Ehm, nie, raczej nie.
– Rozumiem.
Kobieta przeprowadziła jeszcze kilka badań, sprawdziła
stan kroplówki i po szybkim pożegnaniu opuściła pokój. Mija leżała spokojnie w łóżku, spoglądając w sufit. Gdy
nagle poczuła przejmujące zimno, nie było jednak ono zbyt normalnym zjawiskiem,
zważając na fakt, że było jej zimno „od środka”. Czuła się niepewnie,
wiedziała, że coś się wydarzy. Zważając na wydarzenia, które miały miejsce dość
niedawno, wychyliła się za skraj łóżka i złapała za katanę opartą o szafkę, po
chwili namysłu ukryła ją pod pościelą. Minęło kilkanaście minut, zdążyła się
już trochę uspokoić. Spoglądała za okno, gdy usłyszała jak ktoś otwiera drzwi,
spojrzała w ich kierunku. W progu stał młody mężczyzna blond krótkie włosy,
błękitne oczy, przez policzek ciągnęła się szkaradna blizna.
– Kim pan jest?!-spytała natychmiast.
– Spokojnie, przysłał mnie Kapitan Urahara. – powiedział uśmiechając
się ciepło.
– Urahara-sama?
– Tak.
– W jakiej sprawie?
…………………………………………
Toshiro dwie godziny temu skończył zajęcia w Akademii
Shinigami. Strasznie się nudził, on i
Mija obecnie kończyli pierwszy rok, pomimo tego, że nie było nikogo tak młodego
jak oni, obydwoje mieli opanowany już cały materiał akademii. Kilka miesięcy
temu razem z Miją, dzięki jej zasobom w bibliotece klanowej, ukończyli trening
na poziomie ostatniej, szóstej klasy.
– I po co było się
tak śpieszyć, teraz dopóki nie przyjmą nas do Gotei, będziemy umierać z nudów
na zajęciach.
Chłopak westchnął
przeciągle, po czym zesztywniał. Skupił się na niepokojącym go zjawisku.
Raiatsu Miji jak do tej pory spokojne i stabilne, nagle
zaczęło zanikać, aż zniknęło zupełnie, po chwili wszystko wróciło do normy, jednak wciąż czuł, że coś jest nie tak.
– Co się dzieje? – mruknął cicho, po czym ruszył biegiem
przed siebie.
W takich chwilach jak ta żałował, że postanowił nauczyć
się Shunpo* trochę później. Dokładniej rzecz biorąc miał się go uczyć teraz,
razem z Miją, ale z powodu jej pobytu w szpitalu nie mógł dostać, zwoju na ten
temat, który znajdował się w jej bibliotece klanowej, równie dobrze mógł iść do
zwykłej biblioteki, ale nie uśmiechał mu się pomysł by odpowiadać na pytania
ciekawskich.
Westchnął, po czym przyśpieszył, był już bardzo blisko
siedziby czwartego, medycznego oddziału, musiał się jednak pospieszyć. Nagle koło niego zmaterializował się mężczyzna.
– Toshiro-kun, gdzie się tak śpieszysz?
– Urahara Taicho, do Miji! Coś jest nie tak!
Mężczyzna podniósł głowę do góry, po czym zmrużył oczy i
się rozpłynął.
– Co się dzieje?
– przeszło młodemu chłopakowi przez głowę.
…………………………………
– Kim pan jest?! – spytała natychmiast.
– Spokojnie, przysłał mnie Kapitan Urahara. – powiedział
uśmiechając się ciepło.
– Urahara-sama?
– Tak.
– W jakiej sprawie?
W głowie dziewczyny rozgrzmiał czerwony alarm,
natychmiast chwyciła za ukrytą pod pościelą katanę, nie zdążyła jej jednak
wyciągnąć z pochwy. Mężczyzna poruszał się zbyt szybko, wyjął miecz i
zaatakował, Mija w ostatniej chwili zakryła się białą pochwą, na której pojawiło się
głębokie pęknięcie. Poirytowana szybko zdjęła pokrowiec i cisnęła nim w
napastnika. Ten zasłonił się, gdyż pochwa leciała prosto na jego twarz. Mija natychmiast to
wykorzystała, zerwała się z łóżka i stanęła pod ścianą, był to dobry ruch, gdyż
mężczyzna jednym sprawnym ruchem przeciął łóżko na pół i skierował się w stronę
czarnowłosej.
– Kim jesteś! – krzyknęła.
Mężczyzna nie odpowiedział, za to zamachnął się ostrzem
na dziewczynę. Mija była w opłakanej sytuacji. Z bólu jaki odczuwała,
miała zupełnie czarno przed oczami, w uszach jej dzwoniło, odpierała ataki,
jedynie dzięki instynktowi. Skupiła się i uwolniła wszelkie możliwe zasoby
reiatsu.
– Nic ci to nie da.
Pomimo szumu w uszach, te słowa usłyszała bardzo
dokładnie.
– Jestem mistrzem w tworzeniu barier, nikt nie wyczuje
twojego reiatsu, a gdy dostrzegą, że coś jest nie tak będzie za późno.
– Kuso!(Cholera) – zaklęła, po czym napierając mocniej na
miecz mężczyzny odsunęła go do tyłu.
Musiała być bardzo ostrożna, jeśli on się odsunie, ona
runie na ziemie, do tej pory utrzymała się w pionie, tylko i wyłącznie dzięki
ścianieo którą się opierała.
– Nie dam się zabić
bez walki, nie ma takiej opcji.
– To ty próbowałeś, wysadzić mnie w powietrze, prawda?
Mężczyzna nie zareagował na pytanie dziewczyny.
– Z pewnością przyszedłeś dokończyć dzieła, tylko dlaczego
nie zrobiłeś tego jak byłam nieprzytomna, honor ci nie pozwalał, nie to nie to,
taki śmieć jak ty, co posuwa się do próby wysadzenia kogoś, na pewno nie ma
honoru.
Dostrzegła jak mężczyzna drgnął poirytowany, natychmiast to wykorzystała, pozwoliła by ostrze przeciwnika zjechało po jej mieczu, po czym uchyliła się przed ciosem i przecięła mężczyźnie dość głęboko skórę na piersi. Miała zamiar go przebić, by natychmiast to zakończyć, ale zdążył się uchylić. Warknęła poirytowana, po czym zacisnęła zęby, cudem udało jej się ustać na nogach, ale nie mogła się tak łatwo poddać.
Dostrzegła jak mężczyzna drgnął poirytowany, natychmiast to wykorzystała, pozwoliła by ostrze przeciwnika zjechało po jej mieczu, po czym uchyliła się przed ciosem i przecięła mężczyźnie dość głęboko skórę na piersi. Miała zamiar go przebić, by natychmiast to zakończyć, ale zdążył się uchylić. Warknęła poirytowana, po czym zacisnęła zęby, cudem udało jej się ustać na nogach, ale nie mogła się tak łatwo poddać.
– Coś ty za jeden!? – spytała po raz kolejny – Po co to robisz? Dla kasy z nagrody, a może ktoś cię
wynajął.
Mężczyzna drgnął.
– Wynajął – szepnęła zaskoczona. – Kto?!
Znów brak odpowiedzi.Widząc, że mężczyzna szykuje się do ataku, ustawiła się w
bardziej stabilnej pozie i przygotowała miecz. Sparowała pierwszy atak, kolejny i kolejny, tak w kółko. Miała nadzieję, że jednak ktoś przez przypadek
się pojawi i ją wspomoże.
– Nie jesteś zbyt dobrym
szermierzem. – powiedziała, spoglądając na jego liczne rany, ona choć ledwo
trzymała się na nogach, nie miała ani jednego draśnięcia, on zaś miał głęboką
ranę na piersi, kilka szram na rękach i nogach, przed chwilą zaś cudem uratował
się od ucięcia głowy, zdążył jednak odskoczyć, co skończyło się cienką raną na
szyi.
– Ktoś cię wynajął, z myślą, że uda ci się za pierwszym
razem z ładunkami, gdy się nie udało, chciałeś mnie zabić gdy byłam
nieprzytomna, ale spasowałeś bo z twoimi zdolnościami szermierczymi nie miałbyś
żadnych szans, a koło mnie ktoś się ciągle kręcił, jak nie lekarze, to Kapitan
Urahara, jak nie on to Toshiro, postanowiłeś więc mnie wykończyć gdy się
obudziłam, bo ochrona się zmniejszyła prawie do zera, nie przewidziałeś jednak,
że będę wstanie walczyć.
Mężczyzna warknął cicho poirytowany.
– Co, rozgryzłam cię?
Jej przeciwnik skoczył do przodu, zadał cios, choć
uderzenie było słabe i niedokładne, jednak przez zupełny przypadek ostrze
zsunęło się po mieczu dziewczyny, ominęło tsube* i wbiło się w jej nadgarstek. Pomimo, że rana nie była bardzo bolesna, Mija zbyt mocno się na niej skupiła co zaowocowało wytrąceniem katany
z ręki.
– I kto tu nie potrafi walczyć. – uśmiechnął się perfidnie,
po czym zamachnął się na dziewczynę.
Ta zaś wyciągnęła dłoń, w kierunku swojego zanpakuto,
który po chwili zamienił się w miliony drobinek i zmaterializował się w
dłoni dziewczyny, która w ostatniej chwili zatrzymała atak.
– Wciąż ty. – wysapała.
Pomimo, że udało się jej sparować ten atak, kolejnego się
jednak nie spodziewała, silne kopnięcie w brzuch posłało ją na ścianę, w locie
straciła kataną i w ostatniej chwili zasłoniła obolałą głowę ramionami. Zsunęła się na ziemie nie mogąc wstać, pomimo kilku prób nie udało jej się,
przez ból nie była wstanie przyzwać nawet swojej katany.
– Niemożliwe, zginę z
ręki takiego śmiecia.
Mężczyzna uniósł miecz.
– Może i nie miałbym szans z kapitanami, ale ty miałaś zwykłe szczęście, że cię nie doceniłem.
Mija patrzyła na niego zszokowana.
– Może i nie miałbym szans z kapitanami, ale ty miałaś zwykłe szczęście, że cię nie doceniłem.
Mija patrzyła na niego zszokowana.
– Zaczekaj, zdradź mi chociaż swoje imię. – z jednej strony chciała to wiedzieć, z drugiej zaś próbowała grać na czas, musiała przekazać informację o tej całej organizacji kapitanom.
– Po co ci one?
– Gdy masz kogoś zabić i jest tym kimś shinigami to wypada
się przedstawić, to tak zwane, zachowanie szacunku dla pokonanego przeciwnika,
wiem, że nie musisz mieć do mnie szacunku, ale ja nigdy ci nic nie zrobiłam,
chcesz mnie zabić dla pieniędzy, to przynajmniej się przedstaw, chciałabym
zginąć wiedząc z czyjej ręki.
– Hideo Hirayama. – odpowiedział po chwili wahania
– Arigato.
Mężczyzna zamachnął się mieczem, dziewczyna zaś zamknęła
oczy, lecz głowy nie spuściła. Nie zamierzała płaszczyć się przed wrogiem, nie
da mu tej satysfakcji , nawet jeśli miał ją zaraz zabić, miała swój honor. Usłyszała świst miecza, a po chwili przeraźliwy dźwięk, gdy
miecz zatrzymał się na czymś metalowym. Otworzyła oczy i pierwsze co ujrzała to biały kapitański
płaszcz, nie wiedziała do kogo należy, ale jej ulżyło.
– W takim stanie jakim jesteś, to całkiem nieźle go
urządziłaś.
– Urahara-sama?
– Wybacz proszę za lekkie spóźnienie, ale już jestem i się
nim zajmę.
– Arigato.
– Niemożliwe, skąd wiedziałeś, że ma kłopoty? Mojej
bariery nie da się obejść!
– Musiałbyś zapytać, jej przyjaciela Toshiro, bo ja
osobiście nie zauważyłem nic, no ale masz lekki problem, bo już nie masz czasu
na zadanie tych pytań.
Kapitan zniknął by pojawić się za przeciwnikiem,
natychmiast z dużą siłą uderzył wroga w kark, a ten upadł na ziemie. W tej
samej chwili do pokoju wbiegł zadyszany Toshiro, a za nim Kapitan Unohana i
dwóch medyków.
– Co tu się stało? – spytała kobieta.
– Ten mężczyzna pojawił się w pokoju i mnie zaatakował. – mruknęła słabo Mija, łapiąc się za obolałą głowę.
– Mówił coś może? – zapytał Urahara.
– Niewiele, to z pewnością ta sama osoba co podłożyła
ładunki w moim pokoju, nie jest zbyt dobrym szermierzem, po jego zachowaniu,
doszłam do wniosku, że ktoś go wynajął…
– Wynajął? – zapytał Toshiro
– Próbowałam wytrącić go z równowagi, gdy spytałam czy
ktoś go wynajął, dziwnie zareagował.
– Sokka. – mruknął Kapitan dwunastego oddziału. – Mówił coś
jeszcze?
– Powiedział, że jest mistrzem w tworzeniu barier w jakiejś organizacji, przedstawił się jako Hideo Hirayama.
– Przedstawił się? – zapytał zaskoczony, Toshiro.
– Tak, ostatecznie rzecz biorąc, gdyby nie wy byłabym już
trupem, więc poprosiłam by się przedstawił, wolę wiedzieć z czyjej mam zginąć
ręki.
Zapadła chwila ciszy. Mija po kilku minutach spróbowała wstać i gdyby nie
Kapitan Kisuke, ta próba skończyłaby się na ziemi. Mężczyzna wziął dziewczynę
na ręce.
– Nie przemęczaj się tak. Toshiro, weź proszę katanę i
pokrowiec Miji.
– Hai!
– Pani Kapitan, czy jest jakaś szansa na inny pokój, bo
ten jest w trochę opłakanym stanie.
Mija rozejrzała się po pomieszczeniu, łóżko było
przecięte w pół, szafki poprzewracane, w ścianach i podłodze głębokie pęknięcia
od ich mieczy, w miejscu od którego się odbiła było dość głębokie wgniecenie.
Zmęczona położyła głowę na piersi
Kapitana i zasnęła.
– Oczywiście, proszę za mną.
– Wow, co się tu stało?
Wszyscy spojrzeli w kierunku z którego dobył się głos, w
drzwiach stało dwóch mężczyzn.
– Ikkaku-san, Yumichika-san, co was tu sprowadza? – zapytał
Urahara z szerokim uśmiechem.
– Rozkazy. – mruknęli niemrawo.
– Nic się nie martwcie, z panią Porucznik wszystko w
porządku. – powiedziała Unohana.
– Yachiru-chan jest ranna, cóż że się stało? – zapytał
zaskoczony Kisuke.
– Nie wiemy, Kapitan przyszedł do nas na spotkanie bez
niej, zaś po nim kazał naszej dwójce sprawdzić co z nią, bo on cytuje „ Musi
dorwać tego gnoja”.
– Sokka, możliwe, że rozwiązaliśmy wasz problem. – powiedział, wskazując na leżącego mężczyznę.-Ale będzie chyba lepiej jeżeli nic na razie mu
nie powiecie, wiecie musimy go przesłuchać, a jeśli Zaraki-san się o wszystkim dowie może być nieciekawie.
– Hai, proszę nie mówić, że ta mała go tak załatwiła.
– A i owszem, cóż nie lada wyczyn, ze wstrząsem mózgu i
wciąż nie zaleczonym pęknięciem czaszki
walczyć i prawie pokonać, przeciwnika. Dobrze my już pójdziemy, Mija-chan musi
odpocząć.
– To jest Mija Mirini? – spytał Ikkaku.
– Hai. – po czym wyszedł z pomieszczenia za Kapitan Unohaną, zostawiając za sobą zaskoczonych mężczyzn.
Toshiro idący na końcu, odwrócił się i widział jak
oceniali skale zniszczeń.Westchnął cicho.
– Na pewno nie chcę
trafić do jedenastego oddziału, oni myślą tylko o walce.
------------------------------------------------
*Shunpo-Technika szybkich kroków, dzięki niej Shinigami
może się bardzo szybko przemieszczać.
*Tsuba- jest to element miecza, oddzielający ostrze od
rękojeści, chroni ono palce przed skaleczeniami.
Czyżby Kon Waleczny? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz