Translate

piątek, 31 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 7

Egzaminy pierwszego rocznika zakończyły się przed trzema godzinami. W tym czasie wszyscy mogli odpocząć i przygotować się do uroczystego zakończenia egzaminów, oraz do walk pokazowych.
Obecnie wszyscy znajdowali się na sali treningowej, która bez większych przeszkód była wstanie pomieścić sześć roczników.
Uczniowie siedzieli w rzędzie pod trzema ścianami, zaś pod czwartą lekko wysunięci do przodu, na niewysokim podium siedzieli Kapitanowie, razem z porucznikami. Przed chwilą wszechkapitan wygłosił krótkie przemówienie, w którym chwalił ciężką pracę uczniów, ale ganił też ich lenistwo, przed powrotem na swoje miejsce zaprosił wszystkich na walki pokazowe.
Tak jak egzaminy, walki toczyły się od najstarszego rocznika do najmłodszego. W tym roku do pokazów zostało wybranych osiem osób, czyli walczyły cztery roczniki, szósty, piąty, czwarty i ku zaskoczeniu większości uczniów, pierwszy.
Z przedstawicielami szóstego rocznika miał się zmierzyć Shuhei Hisagi, porucznik dziewiątego oddziału.
Chłopak wstał i ustawił się na macie, tyłem do kapitanów. Chwile później ustawili się przed nim wywołani kadeci. Walczyli Hitoshi Hamada i Otsune Deushi.
Po tradycyjnym ukłonie wszyscy wyjęli miecze. Jako pierwszy Hisagiego zaatakował Hitoshi, chłopak zdawał się zupełnie na swoją nieprzeciętną siłę, lecz na Shuheiu, który od wielu lat służył w Gotei 13, nie robiło to zbytniego wrażenia.
Zablokował cios i silnym kopnięciem odepchnął chłopaka, by natychmiast przeciąć pędzącą w jego stronę kulę czerwonej energii. Wicekapitan za pomocą Shunpo przeniósł się przed dziewczynę i zadał cios, który ta ledwo sparowała. Tu dostrzegł swą szansę, dziewczyna była dobra w Kidou, ale nie potrafiła zbyt dobrze walczyć mieczem. Chłopak zadał kilka silnych ciosów i wytrącił dziewczynie miecz z ręki, miał już jej przyłożyć miecz do szyi, musiał jednak natychmiast sparować atak chłopaka. Hitoshi naparł na miecz porucznika z całych sił, nie pozwalając mu zrobić uniku. Shuhei dostrzegł kątem oka czerwony pocisk lecący w jego stronę. Złapał miecz jedną ręką, zaś drugą wycelował w kierunku kuli. Z jego dłoni wydobyła się czerwona kula, która po zderzeniu z atakiem dziewczyny eksplodowała. Gdy dym opadł, wszyscy dostrzegli powalonego na ziemię Hamade, z przyłożonym do szyi mieczem, Hisagi zniknął by pojawić się za Deushi i przystawić i jej miecz do szyi.
Piąty rocznik walczył z Kirą Izuru porucznikiem trzeciego oddziału, nie mieli z nim najmniejszych szans choć chłopak nawet się nie wysilił jego przeciwnicy szybko padli na ziemię.
-Przedstawiciele czwartego rocznika to Yoshinobu Kobayashi, oraz Taro Isayama, zmierzą się z …
-Ja chcę! Ja chcę… proszę!-zaczęła prosić wicekapitan jedenastego oddziału Yachiru, wyrywając się do przodu, jednak Kenpachi złapał ją za tył stroju i posadził z powrotem na ziemię.
-Siedź i się nie wyrywaj.
-Ale ja chcę walczyć!-zakrzyknęła.
-To może być całkiem ciekawe.-zauważył Ukitake.
Zaraki westchnął, po czym wyrzucił dziewczynę w powietrze, ta zrobiła potrójne salto i wylądowała miękko na ziemi, naprzeciwko przeciwników.
-Ja chcę jeszcze raz!-powiedziała, odwracając się do Kenpachiego.
-Kiedy indziej.
-Dobra, zaczynajmy!-zakrzyknęła i skłoniła się przeciwnikom.
Ci niepewnie wyjęli miecze. Pierwszy zaatakował Kobayashi, zamachnął się mieczem na dziewczynkę, ta wyskoczyła w powietrze i wylądowała na ostrzu. Chłopak machnął mieczem w bok by zdjąć z niego panią porucznik, ta jednak złapała się mocniej i krzyknęła.
-Ale fajnie, szybciej, szybciej!
Dziewczynka wyskoczyła w powietrze gdy drugi z chłopców Isayama zaatakował i wylądowała mu na głowie, by po chwili zeskoczyć na ziemię.
-Jesteście słabi, nie mogę się nawet pobawić.-krzyknęła obrażona, by po chwili z niesamowitą szybkością znaleźć się przed chłopakami. Dwoma silnymi kopnięciami posłała ich na bariery rozłożone wokół pola walki by chronić obserwujących.
Obydwaj walczący nie byli wstanie się podnieść.
-Już? To nie fair, Hisagi-kun i Kira-kun mieli silniejszych przeciwników.
-Wracaj już!-rozniósł się głos obecnego Kenpachiego.
-Hai, Ken-chan!
Wszyscy z zapartym tchem słuchali głównodowodzącego. Od czasów Gina Ichimaru, który skończył akademię przed stoma laty, nikt z pierwszego rocznika nie został wybrany do pokazów.
-Przedstawicielami pierwszego rocznika są Hitsugaya Toshiro i Mirini Mija.
Gdy obydwoje wyszli na środek, po sali rozniosły się ciche szepty. Co się dziwić, już sam fakt, że ktoś z najniższego roku został wybrany było niesamowitą nowością, a do tego jeszcze tacy młodzi, przeciętny kadet żył w społeczności dusz od wielu lat. Niektórzy późno odkryli w sobie moc inni dopiero po wielu latach zdecydowali się udać do akademii, jednak Mija i Toshiro mieli zaledwie dziesięć lat. Byli za młodzi patrząc na wszelkie standardy. 
-Ich przeciwnikiem będzie porucznik oddziału dwunastego Saburo Mizuno.*
Po sali rozniosły się jeszcze głośniejsze szepty, Mizuno wśród poruczników uchodził za najsilniejszego i nawet jego mały procent mocy może być zabójczy.
Mężczyzna wstał i ruszył w kierunku przeciwników.
-Dobrze młodzieży, zaczynajmy!-powiedział wesoło.
Skłonili się sobie i wyjęli miecze.
-Trzynastka.-mruknęła Mija cicho do Toshiro, ten kiwnął potwierdzająco głową.
-Ah no tak słyszałem, że wspólnie trenujecie, ale nie pomyślałbym, że macie własne taktyki. Trzynaście dobrze usłyszałem, niech zgadnę ty atakujesz.-powiedział pokazując na Toshiro.-A ty ze względu na to, że szybko się męczysz zostajesz z tyłu.
Toshiro zaatakował zadał kilkanaście ciosów.
-Och po twoim pokazie na egzaminie sądziłem, że pokażesz więcej.-powiedział z uśmiechem na ustach, parując kolejny atak, oczy rozszerzyły mu się z zaskoczenia gdy znikąd wyczuł za sobą raiatsu dziewczyny. Natychmiast odepchnął białowłosego od siebie i sparował atak czarnowłosej.
-Sokka, czyli on odwraca moją uwagę a ty mnie zachodzisz od tyłu, mało honorowe.
-A walka porucznika z pierwszoroczniakami jest uczciwa?-zapytała wciąż, siłując się z mieczem przeciwnika.
-Ah, tu mnie masz.-zaśmiał się, odskakując.
Mija i Toshiro stanęli po jego obu stronach i zaatakowali, zadawali ciosy na zmianę by nie zranić samych siebie. Toshiro zadał cięcie, a gdy porucznik odwrócił się już odruchowo w kierunku Miji, ten zaatakował raz jeszcze. Saburo w ostatniej chwili się odchylił tak, że Toshiro przeleciał obok niego i zatrzymał się po drugiej stronie, kawałek przed Miją, zaatakował raz jeszcze, uderzył z całych sił w miecz przeciwnika, blokując go.
-Ten atak przed chwilą bardzo pomysłowy, chociaż było w nim za mało pewności.
-A skąd wiesz panie poruczniku, że właśnie o to nam nie chodziło.
W tym samym momencie Mija wybiła się z pleców przyjaciela i zadała cios z powietrza, Toshiro próbował jak najdłużej utrzymać miecz przeciwnika, ale silne kopnięcie w brzuch odrzuciło go do tyłu.
Mizuno w ostatniej chwili odsunął się na bok unikając ciosu i zadając własny w postaci silnego kopnięcie w bok. Miji udało się go sparować mieczem, lecz odleciała trzy metry do tyłu. Odwróciła się natychmiast do przeciwnika i sparowała cios, z nad głowy.
-I co, jak teraz z tego wybrniesz?-zapytał, widząc jak drżą ręce dziewczyny, ku jego zdziwieniu ta puściła jedną ręką rękojeść miecza i wycelowała w niego.
-Bakudou no. 1 -Sai!
Mężczyzna w ostatniej chwili odskoczył unikając blokującego ataku.
-Toś mnie zaskoczyła.-zaśmiał się.
Sparował natychmiast cios Toshiro, odrzucając go do tyłu. Wycelował dłoń w jego stronę.
-Bakudou no. 61 – Rikujōkōrō.
-Shimatta!(cholera)
Toshiro nie zdążył zrobić uniku, i runął na kolana obezwładniony.
-To co kończymy?-zapytał
Podniósł miecz, miał już go przyłożyć do ciała chłopaka, gdy został on odepchnięty przez Mije. Dziewczyna z duża siłą kopnęła mężczyznę w brzuch, odrzucając.
-Nie zdążę tego zdjąć.
-Podaj mi miecz.
- Hai.
Dziewczyna natychmiast wręczyła do jego ręki miecz, by po chwili sparować cios przeciwnika, zadała kilka własnych by odsunąć się od Toshiro.
- On chyba nie sądzi, że uda mu się to zerwać?
-Ciężko powiedzieć.
-Zasiądź na tronie mroźnego nieba, Hyorinmaru!
Przebudził swoje Shikai, wszyscy z zaskoczeniem spoglądali jak żółta energia, niepozwalająca chłopakowi się ruszyć powoli zamarza.
-Sugoi.(niesamowite)-mruknął Saburo.
Mija wykorzystała lekkie rozkojarzenie przeciwnika i zaatakowała z całą mocą.
Porucznik ominął kilka ciosów, by uniknąć ostatniego i podciąć dziewczynie nogi ta runęła na plecy, w ostatniej chwili zatrzymała miecz przeciwnika, który zmierzał w kierunku jej klatki piersiowej.
-Teraz to się już raczej nie wywiniesz, co?-zapytał uśmiechając się lekko.-Użyć Kidou nie możesz bo puszczając miecz zakończysz walkę, na pomoc Toshiro w tym momencie też nie masz co liczyć, prawda?
-Prawda, to zrobię coś innego.
-Niby co?
-Zadziwiaj, Suki!-krzyknęła, a jej miecz rozbłysnął oślepiającym białym światłem, który przysłonił wszystkim widok.
Ze światła po chwili wyleciał Saburo.
Wszyscy spoglądali na Shikai Miji, światło zniknęło z powrotem w mieczu i teraz każdy mógł mu się przyjrzeć. Był przepiękny, biała rękojeść ozdabiana czarnymi wstążkami, okrągła tsuba ukazująca znak równowagi Yin Yang, lewa część Tsuby była biała z czarną plamą, zaś prawa czarna z białą plamą. Wszystkich zachwyciło jednak ostrze, nie było ono metalowe, ale kryształowe.
-Wezwanie bardzo na miejscu.-powiedział pełen podziwu porucznik.-"Zadziwiaj!"  w pierwszym momencie nie zrozumiałem, ale faktycznie już sam wygląd twojego Shikai jest szokujące. Przypomnij proszę jak się zwie twoje Zanpakuto?
-Suki.
-Ktoś kochany? Bardzo ładne imię.
-Przekażę.
Mężczyzna się zaśmiał.
-Bardzo mi się podoba twój charakter, ale zaczynajmy bo twój przyjaciel zaraz się uwolni, a chcę wypróbować twoje Shikai.
Dziewczyna uniosła miecz i zamachnęła się nim. W kierunku mężczyzny natychmiast pognał sierp białej energii.  Saburo wystawił miecz do przodu by sparować cios.
-Nie radzę!-krzyknęła do niego, ale on nie posłuchał i po chwili wbił się w barierę.
-Wow, ale siła.-powiedział pełny podziwu.
W normalnej walce nie miałby żadnego problemu z zatrzymaniem tego ataku, jednak ograniczony do marnego procenta swoich możliwości nie dał rady.
-Suki-chan nie zaskakuje jedynie przy przebudzeniu, tylko na każdym kroku.
-Będę pamiętał, zobaczmy czy i ty zaskakujesz.
Nagle zniknął i zmaterializował się za plecami dziewczyny, miał już przyłożyć ostrze do jej pleców gdy i ona zniknęła pojawiając się kilka metrów dalej.
-Potrafisz Shunpo?-zapytał zdziwiony.
Dziewczyna nie odpowiadając uniosła miecz, sama nie wiedziała jak to możliwe jeszcze rano nie potrafiła wykonać poprawnie Shunpo, a teraz się udało.
-Sokka, czyli walka nabrała większego tempa, nie mogę być przecież od was gorszy.
-Zalewaj Mizuhime! –rozkazał.
-Wodna księżniczka?-szepnęła, odsuwając się o krok i przygotowując do odparcia ataku.
-Jak można się domyśleć, moja droga Mizuhime-chan jest wodnym pogromcą.
-*Potrzebny mi Toshiro.-spojrzała na niego, blokująca go energia była już zupełnie zamarznięta, ale wciąż nie mógł się uwolnić.  
-Kuso!-warknęła cicho.
Zamachnęła się mieczem, przecinając w pół jedną wodną kulę i po chwili kolejną. Ku jej zaskoczeniu rzucił się na nią wodny wąż, dziewczyna spróbowała przeciąć go w pół, udawało się przez chwile, ale ostatecznie, zmyło ją i rzuciło na barierę. Gdy woda zniknęła odkaszlnęła dużą ilością wody i wstała zupełnie przemoczona.
Spojrzała na spokojnie stojącego mężczyznę. Nie wiedziała dlaczego, ale poirytowało ją to. W sekundę znalazła się przy nim i zadała silny cios. Jeden, drugi, trzeci, przy piętnastym lekko się zachwiała co mężczyzna natychmiast wykorzystał, złapał za rękojeść jej miecza blokując go razem z jej dłonią.
-Nareszcie koniec.-uśmiechnął się lekko.-Naprawdę mnie zmęczyliście.
Jego miecz powędrował w kierunku szyi dziewczyny.
-Rozdziel się!-krzyknęła.
Ku zaskoczeniu wszystkich miecz w jej prawej ręce rozbłysnął lekkim światłem, zaś w jej drugiej dłoni pojawiła się idealna kopia Suki. Zablokowała cios i kopnęła mężczyznę w brzuch, odrzucając od siebie.
Ciężko oddychała, była zmęczona, oparła się jednym kolanem o ziemię, próbując wyrównać oddech.
-*Jak Toshiro się nie ruszy będzie ze mną źle.-pomyślała.
Mężczyzna znów na nią naparł, tym razem dziewczyna jedynie się broniła, pomimo faktu, że miała teraz dwa miecze i mogłaby dać jeszcze nieco popalić przeciwnikowi, nie miała siły.
Oberwała z pół obrotu w brzuch i odleciała kilka metrów do tyłu, tracąc katany. Za nim zdążyła zareagować, mężczyzna był już nad nią i kierował miecz w kierunku jej szyi, lecz ku zdziwieniu Miji, nagle odskoczył. Nad dziewczyną zawisł ogromny lodowy smok.
-*Toshiro.
-W końcu.-jęknęła.
-Nie marudź i wstawaj.
-Urusai, dłużej się nie dało!?
-Jak bardzo chcesz to mogę sobie jeszcze usiąść.
-Toshiro!-krzyknęła, widząc lecącą w ich stronę wodną kulę.
-Przecież widzę.-mruknął.
Stanął przed dziewczyną i wyciągnął przed siebie miecz.
Woda  z kuli natychmiast zaczęła zamarzać, po chwili zaś rozpadła się na miliony kawałków.
-Jesteście niesamowici, tacy zgrani.-powiedział porucznik.
Machnął mieczem w kierunku Toshiro i natychmiast zaatakowały go trzy wodne węże jednego zniszczył za pomocą lodowego smoka, drugi zamroził, ale trzecim wężem już oberwał.
Mizuno zaatakował dziewczynę, która wciąż nie miała przy sobie katany. Mija unikała wszystkich cięć i co jakiś czas wyprowadzała ataki. Nie zdążyła zatrzymać kopnięcia w brzuch który posłał ją pod barierę, Mizuno stanął nad nią i zamachnął się na nią mieczem.
-Do mnie!-rozkazała, niektórzy mieli szczęście dostrzec jak katana dziewczyny zmienia się w proch i pojawia się w jej dłoni. Sparowała cios i zniknęła za pomocą Shunpo,  pojawiając się trzy metry za mężczyzną. Gdy ten się odwrócił wyrzuciła w jego stronę miecz.
Zaskoczony porucznik przygotował się do zablokowania ciosu, gdy nagle…
-Rozdziel się!
-Nani?(Co?)-szepnął zaskoczony, gdy miecz rozdzielił się na kilka i przybił go do bariery, gdy zaskoczenie minęło spróbował się uwolnić, pewnie by mu się udało, gdyby nie lodowe sople które znikąd pojawiły się przy jego piersi.
-No to mnie macie.-mruknął wciąż zszokowany.-A ostrzegałaś, że twój Zanpakuto zaskakuje na każdym kroku.
W jednej chwili miecze, jak i sople zniknęły.
-No to wygraliście.-powiedział z szerokim uśmiechem na ustach.-Moje gratulacje.
Cała trójka ukryła swoje miecze, ustawili się na środku pola walki, ukłonili się i ruszyli na swoje miejsca.
Mija i Toshiro byli mniej więcej w połowie drogi, gdy dziewczyna lekko się zachwiała.
-Wszystko w porządku?-zapytał białowłosy.
-Jasne, trochę mi się w głowie kręci.
-Na pewno?
-Ta…
Nie zdążyła dokończyć, gdy runęła nieprzytomna na ziemię.
-Mija!-krzyknął Toshiro, łapiąc ją.

.............................................................................
Miecz Miji w pokrowcu. (nie przebudzony)

Mija w czasie lekcji Kendo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz